Drugi zespół Lecha Poznań UAM jako beniaminek radzo sobie na szczeblu 3. ligi bardzo dobrze. Zespół trenerki Natalii Powchowicz wygrał wszystkie spotkania w rundzie jesiennej i zasłużenie zajmuje pierwsze mmiejsce w tabeli. Ostatnie miesiące na naszych łamach podsumowała kapitan rezerw, Maria Wasiewicz.
Macie za sobą świetny okres. Jesteście beniaminkiem, a mimo wszystko wygrałyście wszystkie spotkania i nie macie sobie równych. Spodziewałaś się że pójdzie wam łatwiej niż w 4. lidze?
- Na pewno nie. Z jednej strony spodziewałam się, że będziemy mocne, bo to szkolenie i nasza gra jest na wysokim poziomie, ale myślałam, że będzie ciężej i rywalki będą bardziej wymagające. Były takie mecze, natomiast liczyłam na większy stopień trudności. Zdarzały się problemy w niektórych spotkaniach, ale ostatecznie wywalczyłyśmy w każdej potyczce trzy punkty. To pokazuje, że jesteśmy bardzo mocne.
Ty też masz porównanie tego poziomu trzeciej ligi teraz i tego jak wyglądało to wszystko dwa lata temu, bo dołączyłaś do Lecha Poznań UAM w momencie gry właśnie na tym szczeblu rozgrywkowym. Coś Cię szczególnie zaskoczyło?
- Zmieniła się trochę ta liga. Wydaje mi się, że poprzednio była trudniejsza. Grałyśmy wtedy z drużyną z Oborzysk, która deptała nam po piętach i rywalizowałyśmy z nią do samego końca. Teraz jest TAF Toruń, który okazał się chyba trochę słabszy porównując tych dwóch przeciwników. Ten rewanżowy mecz z Juną-Trans był bardzo ciężki, zremisowałyśmy 2:2. Teraz mamy przewagę, zobaczymy jak to się potoczy, bo cała runda przed nami. Optymistycznie patrzymy jednak w przyszłość, ale na pewno nikogo nie lekceważymy. Myślę, że każdy teraz dużo bardziej będzie się na nas nastawiał, te pojedynki będą dużo trudniejsze niż do tej pory.
Mocno weszłyście w tę rundę i generalnie imponujecie skutecznością w tej rundzie. 45 goli w dziewięciu meczach, średnio pięć bramek na mecz. Takie jest wasze założenie i tego oczekuje od was trenerka?
- Chcemy strzelać dużo goli, chcemy wygrywać wysoko i budować sobie taką poduszkę bezpieczeństwa w postaci wysokich zwycięstw. Zawsze zakładamy, żeby utrzymać czyste konto. Cieszymy się bramkami, bo to daje radość, pewność. Potrzebne są też takie pojedynki jak z Chemikiem Bydgoszcz, gdzie musiałyśmy wywalczyć te gole i to był niezwykle trudny mecz, ale naszym celem jest mocno wejść w spotkanie, żeby jak najszybciej otworzyć wynik rywalizacji.
Terminarz też się tak ułożył, że w ostatniej kolejce w rundzie grałyście z TAF-em Toruń, czyli drużyną która podobnie jak wy miała świetną serię. Nastawiałyście się jakoś szczególnie na to spotkanie?
- W jakimś stopniu na pewno tak, bo mierzył się ze sobą lider oraz wicelider, więc zawsze tak jest. Byłyśmy pewne swoich umiejętności i wychodziłyśmy na boisko, aby zdobyć trzy punkty. Mecz był pod naszą kontrolą, zdobyłyśmy dwie bramki i szczególnie w drugiej połowie wszystko toczyło się pod nasze dyktando.
Wasza runda jest udana pod wieloma względami, bo nie tylko występowałyście w lidze, ale też w rozgrywkach pucharowych. Obroniłyście okręgowy Puchar Polski, co nie było tak łatwe jak w zeszłym roku, bo to półfinałowe starcie mogło potoczyć się w różnym kierunku. Był to najbardziej emocjonujący moment tej rundy?
- Myślę, że był to najbardziej emocjonujący mecz nie tylko rundy, ale od momentu powstania rezerw. Pewnie ma na to wpływ też to, że grałyśmy przeciwko naszej drużynie, bo mierzyłyśmy się Lechem Poznań U-18. Było to dosyć ciekawe, bo obie ubrane byłyśmy w koszulki Kolejorza, okrzyk też był taki sam. Oba zespoły mocno nastawiły się na to spotkanie i chciały wygrać. Drużyna juniorek to też nowa ekipa, bardzo młoda, ambitna. Dziewczyny chciały pokazać, że są w stanie walczyć na poziomie seniorskim i im się udało. Postawiły nam ciężkie warunki, było to wyrównane spotkanie zakończone karnymi. Na szczęście z mojej perspektywy, to my okazałyśmy się skuteczniejsze. Pewnie też nasze doświadczenie spowodowało, że mogłyśmy się cieszyć z awansu do finału.
Czułyście jakiś stres przed finałem czy po ostatnim sezonie już raczej nie sprawia to na was dużego wrażenia?
- Dużego stresu nie było, właśnie przez to doświadczenie zebrane przed rokiem. Znałyśmy przeciwnika, wiedziałyśmy o mocnych i słabych stronach Jaroty Jarocin. Mierzyłyśmy się z nimi w poprzedniej rundzie w lidze i wiedziałyśmy co nas czeka.
Dzięki zwycięstwu nad Jarotą awansowałyście do Pucharu Polski na szczeblu centralnym i dzięki temu zagrałyście później z Polonią Środa Wielkopolska. Trafiłyście na bardziej wymagającego rywala niż w zeszłym roku, ale walczyłyście do samego końca o pozytywny wynik. Jak ocenisz postawę drużyny?
- Dałyśmy z siebie 100% i byłam dumna z drużyny. Pokazałyśmy, że jesteśmy gotowe, by mierzyć się z rywalkami na poziomie Polonii. Były oczywiście mankamenty, które powodowały, że lekko odstawałyśmy, ale szukałyśmy gry z kontry. Mimo wszystko dążymy do tego, żeby grać jak najlepiej, poprawiać poziom i ten mecz pokazał, że idziemy w dobrym kierunku.
Przegrałyście ostatecznie po golu w samej końcówce. Jakie emocje towarzyszyły wam w szatni po meczu?
- Głównie niedosyt, złość oczywiście też, bo najgorzej, że ta bramka padła w ostatnich minutach. Gdyby do tego doszło wcześniej, to pewnie inaczej by to spotkanie wyglądało. Miałyśmy swoje sytuacje, szkoda, że ich nie wykorzystałyśmy. Gdybyśmy wyszły na prowadzenie jako pierwsze, to myślę, że udałoby się nam dowieźć ten pozytywny rezultat. Ta bramka w końcówce spowodowała, że nie miałyśmy już czasu na reakcję. Szkoda też, że straciłyśmy gola ze stałego fragmentu gry.
To twój drugi sezon jako kapitan drużyny. Oswoiłaś się już z opaską?
- W jakimś stopniu na pewno tak. Czasami niektóre sytuacje mnie zaskakują czy na boisku, czy w szatni. Muszę być osobą za wiele rzeczy odpowiedzialną. Myślę, że teraz lepiej funkcjonuję w tej roli. Na początku może były takie sytuacje, w których zastanawiałam się co zrobić albo co powiedzieć. Teraz przychodzi mi to na pewno łatwiej. Staram się być liderem tej grupy, słuchać dziewczyn, być łącznikiem między sztabem, tak żeby wszystko funkcjonowało jak najlepiej.
Rezerwy mają trochę niewdzięczną rolę też ogrywania zawodniczek, które nie występują w pierwszym zespole i w tym sezonie były takie przypadki. Dla was jest to pewne utrudnienie, że trenujecie dane elementy w tygodniu, a później występujecie w innym składzie?
- Dziewczyny, które przychodzą do nas bardzo dobrze funkcjonują i my też się z nimi dobrze dogadujemy. Cały Lech to kolektyw i fajnie to funkcjonuje. Treningi z Alą czy Natalią to wszystko jest zgrane, widać, że jest przygotowane i funkcjonujemy jako jeden wielki Lech. Wiadomo, że różnice zawsze są, bo każdy zawodnik jest inny i każdy ma swoje typowe zachowania, ale widać po wynikach, że mimo tych rotacji cały czas wygrywamy. Dziewczyny strzelają gole, to też cieszy że mogą do nas przyjść i się odblokować, złapać pewność siebie, rytm gry jeśli wracają po kontuzji.
A jak ty ocenisz swój sezon pod względem indywidualnym? Jesteś jedną z bardziej doświadczonych zawodniczek i możesz się pochwalić, że w Kolejorzu występowałaś na różnych szczeblach rozgrywkowych.
- Ta runda była trochę gorsza od poprzedniej stwierdzając pod kątem statystyk. Grało mi się dobrze, wiadomo czasami notowałam lepsze, czasami gorsze występy. Kilka goli strzelonych, a to zawsze jest miłe uczucie wesprzeć drużynę. Najbardziej cieszę się z postawy drużyny, z wygranych meczów i tego, że jesteśmy liderem. Cieszę się po prostu, że gram.
Macie za sobą wręcz perfekcyjną rundę. Celem jest awans?
- Tak i mówimy o tym głośno. To jest oczywiste patrząc na poprzedni sezon, po tym jak ta runda minęła. Na początku nie byłam tego taka pewna, ale teraz wierzę w to, że ta kolejna runda pokaże, że jesteśmy najlepsze i uda się awansować. Zrobimy wszystko, żeby tak było. Na pewno cele poboczne też jakieś się znajdą, na przykład, żeby tracić jak najmniej bramek.
Rozmawiał Adrian Garbiec
Zapisz się do newslettera