Lech Poznań w sobotni wieczór ponownie uda się na stadion im. Józefa Piłsudskiego w Krakowie, tym razem na starcie z Puszczą Niepołomice. Niebiesko-Biali mają pewne rachunki do wyrównania z tym rywalem, ponieważ poprzednia potyczka zakończyła się porażką.
Lechici od dłuższego czasu są liderami PKO BP Ekstraklasy i wiemy, że niezależnie od wyniku najbliższego meczu tak pozostanie. Na drugim biegunie znajduje się natomiast Puszcza Niepołomice. Drużyna trenera Tomasza Tułacza zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem ośmiu punktów, a jedyne zwycięstwo odniosła w połowie sierpnia, kiedy pokonała Lechię Gdańsk 4:1. Żubry notują ostatnio fatalną serię porażek, bowiem przegrały pięć kolejnych spotkań.
- Mieliśmy odprawę taktyczną i wiemy, że grają bezpośrednią piłkę, są silni fizycznie oraz bardzo dobrze wykonują stałe fragmenty gry. Zawsze trudno rywalizuje się przeciwko rywalom, którzy grają w taki sposób. Przewiduję więc, że w sobotę nie będzie łatwo - mówi Bryan Fiabema.
Norweg dołączył do Kolejorza w letnim okienku transferowym i wystąpił dotychczas w każdym meczu w tym sezonie. 21-latek jest głównie rezerwowym w zespole prowadzonym przez trenera Nielsa Frederiksena, lecz ma na koncie jedną, istotną asystę. Fiabema dograł piłkę do Filipa Szymczaka w akcji, która zapewniła Niebiesko-Białym trzy punkty w domowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław (1:0).
- Przez większą część mojej kariery grałem jako napastnik i to jest moja główna pozycja, ale oczywiście mogę też występować na skrzydle. W Lechu występuje właśnie na boku boiska, staram się dawać z siebie wszystko i rozwijać się z każdym meczem. Nie ma dużej różnicy pomiędzy tymi pozycjami, bo poruszam się w podobnych strefach i założenia również są bardzo zbliżone. Cieszę się, że mam obok siebie Mikaela Ishaka, bo to świetny zawodnik i mogę się sporo od niego nauczyć. Staram się cały czas pracować nad swoimi słabszymi stronami, chciałbym w końcu zacząć strzelać gole - opowiada norweski zawodnik.
Zapisz się do newslettera