Po dwóch dniach przerwy podopieczni Ivana Djurdjevicia wrócili do rytmu dwóch treningów dziennie. Pierwsze poniedziałkowe zajęcia były skoncentrowane na pracy fizycznej z niewielkimi akceptami piłkarskimi.
Dla zawodników Lecha to już ósmy dzień zgrupowania w Opalenicy. Zgodnie z zapowiedzią szkoleniowca nie zmienia się jednak intensywność zajęć. Po niedzielnej siłowni, następnego dnia lechici znów pracowali nad siłą. Sztab szkoleniowy zaplanował dla zawodników pracę na dziesięciu stacjach, na których do wykonania mieli dwadzieścia ćwiczeń. Po pierwszym ćwiczeniu siłowym, kolejne koncentrowało się na doskonaleniu umiejętności piłkarskich.
Wśród tych pierwszych było m.in. rzucanie piłki lekarskiej, przeskakiwanie płotków i skrzyń, skip na dysku sensorycznym czy odbijanie przez zawodników piłki lekarskiej w pozycji leżącej. Po nich następowała praca z piłkami, czyli m.in. slalom zakończony uderzeniem na bramkę, odegranie piłki do partnera wewnętrzną częścią stopy, strzał głową na bramkę, wyrzut z autu czy podawanie futbolówki nad ustawionym pomiędzy zawodnikami "brazylijczykiem".
Pomiędzy kolejnymi ćwiczeniami piłkarze mieli kilkanaście sekund przerwy. Ten czas na wykonanie kilku pompek wykorzystał Piotr Tomasik. - Mało mu - śmiał się ze swojego kolegi z drużyny Rafał Janicki, który pracował w parze z doświadczonym obrońcą. Był to widok wyjątkowy. Dla lechitów był to już bowiem kolejny trening, w którym dużo czasu poświęcono pracy fizycznej. Wszystko po to, by zespół jak najlepiej przygotował się do zbliżającego sezonu.
- Mieliśmy już czas na odpoczynek, dlatego teraz od początku trzeba mocno trenować. Mam nadzieję, że dobrze przygotujemy się do sezonu. Teraz jednak musimy myśleć o ciężkiej pracy podczas obozu, a nie zbliżających się meczach. Na to przyjdzie jeszcze czas - podkreśla Maciej Makuszewski. - Wszyscy wiemy, jak zakończył się poprzedni sezon. Mamy w sobie sportową złość i chcemy ją przekuć w coś dobrego. W takim klubie jak Lech musimy mierzyć wysoko - zaznacza skrzydłowy.
Zapisz się do newslettera