- W żadnym klubie nikt mi miejsca w składzie za darmo nie dał, tak samo jest tutaj. Nigdy się nie poddałem i też się nie poddam do ostatniego dnia, kiedy będę grał w piłkę nożną i przed tym jak zakończę karierę będę walczył o to, żebym to ja grał w pierwszym składzie. Nic się nie zmieniło, zawsze będę dawał z siebie wszystko na treningu i na meczu, nieważne w jakim wymiarze czasowym wystąpię - mówi pomocnik Lecha Poznań Maciej Makuszewski.
Pomocnik Kolejorza w ostatnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław pojawił się na boisku dopiero w końcówce i mógł zakończyć ten mecz z asystą, gdyby tylko Christian Gytkjaer umieścił piłkę w siatce. Dla Makuszewskiego było to jednak za mało i sam zgłosił akces gry w niedzielnym meczu rezerw ze Skrą Częstochowa. - Zagrałem w tym sezonie niewiele minut, w okresie przygotowawczym nabawiłem się urazu, co sprawiło, że nie byłem gotowy w stu procentach na wszystkie spotkania. Graliśmy w piątek spotkanie ze Śląskiem Wrocław i już wiedziałem, że jeżeli zagram niewiele to porozmawiam z trenerami o możliwości pojechania na mecz rezerw. Cieszyłem się z tego całego spotkania, było to dobre przetarcie. Zawsze te 90 minut jest wybiegane i pozostaje w rytmie meczowym, nieważne czy jest to dwa poziomy niżej. Przeciwnik też nie położył się przed nami. Jeżeli Lech Poznań przyjeżdża do Wronek to wiadomo, że nazwa robi swoje, każdy walczy i chce uzyskać jak najlepszy wynik - tłumaczy pomocnik.
Występ skrzydłowego we Wronkach został uznany przez wielu obserwatorów tego meczu jako bardzo dobry. - To było niezłe spotkanie, czuje się dobrze od tych kilku tygodni, kontuzja trochę przeszkodziła mi w tym, żeby cały czas budować formę. Czuję się lepiej z każdym treningiem, z każdym wejściem na boisko, czy to 20 minut w spotkaniu w ekstraklasie, czy to w drużynie rezerw. Chciałem dać z siebie wszystko. Myślę, że to wyglądało całkiem nieźle - wspomina Makuszewski.
Obiecujące 90 minut w wykonaniu bocznego pomocnika sprawia, że trener Dariusz Żuraw może mieć jeszcze większy ból głowy przy ustalaniu podstawowej jedenastki na mecz z Arką Gdynia. Rywalizacja na bokach pomocy jest bardzo zacięta. - Największa rywalizacja jest na skrzydłach, wielu chłopaków może grać na tych pozycjach, a do tego wielu zawodników jest w bardzo dobrej formie. Te pierwsze spotkania pokazują, że każdy dostaje swoją szanse i ją wykorzystuje. To jest pozytywny ból głowy dla trenera z tym, kogo ma wystawić w pierwszym składzie - kończy skrzydłowy.
Zapisz się do newslettera