Ponad 320 minut czekają piłkarze Lecha na to, aby zdobyć bramkę. W tym czasie trafiali m.in. w poprzeczkę i słupek. - Stwarzamy sobie tyle sytuacji, że którąś z nich powinniśmy wykorzystać - mówią zawodnicy Kolejorza.
Ponad 320 minut czekają piłkarze Lecha na to, aby zdobyć bramkę. W tym czasie trafiali m.in. w poprzeczkę i słupek. - Stwarzamy sobie tyle sytuacji, że którąś z nich powinniśmy wykorzystać - mówią zawodnicy Kolejorza.
Ostatnim piłkarzem, który zdobył bramkę był Nicki Bille, który w 38. minucie spotkania z Piastem Gliwice podwyższył prowadzenie Lecha na 2:0. Tamto spotkanie zakończyło się jednak remisem 2:2. Od czasu, gdy Duńczyk trafił do siatki rywala, rywale Kolejorza robili to już czterokrotnie. Poznaniacy wciąż czekają na kolejną bramkę.
- Nie mamy ostatnio szczęścia. Piłka odbija się od poprzeczek, słupków i nie wpada do bramki. Ciężko wygrywać mecze, niezależnie od tego jak ważne one są, gdy się nie strzela - podkreśla pomocnik Lecha Maciej Gajos. - Stwarzamy sobie sytuacje, ale ich nie wykorzystujemy. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje - zaznacza 24-letni zawodnik, który wiosną zdobył trzy bramki dla poznańskiego zespołu.
W trzech ostatnich spotkaniach Kolejorz oddawał więcej strzałów od przeciwników, ale nie przynosiło to efektu w postaci bramek. W spotkaniu z Lechią oddał 19 strzałów, a z Pogonią piłkarze 17 uderzali na bramkę rywala. W obu przypadkach 5 strzałów było celnych. Częściej od przeciwnika uderzali też w finale Pucharu Polski, gdy strzelali dziewięciokrotnie. Tylko dwa razy jednak w światło bramki.
- Musimy grać na granicy perfekcji w defensywie, bo mamy problem ze strzelaniem bramek. Nie mogliśmy skorzystać w ostatnim meczu z Marcina Robaka, ani Nickiego Bille. Całą odpowiedzialnośc musiał wziąć na siebie 19-letni chłopak, który zagrał dobre spotkanie. Nie możemy jednak na niego składać takiej odpowiedzialność - oceniał już po spotkaniu szkoleniowiec Lecha Jan Urban.
To kto zagra w ataku nie ma jednak dla Lecha znaczenia. Zarówno z Dawidem Kownackim jak i Nickim Bille w ataku poznaniacy mają problem ze strzelaniem bramek. W ostatnich dziesięciu spotkaniach zdobyli ich tylko pięć. - Kontrolujemy mecze, gramy dobrze, ale nie strzelamy - zaznaczał już po finale Pucharu Polski napastnik Lecha Dawid Kownacki, który wiosną jest najskuteczniejszym piłkarzem zespołu. W czternastu meczach zdobył cztery bramki.
Dlaczego lechici nie wykorzystują swoich szans? Zdaniem trenera mistrza Polski problemem nie jest tylko i wyłącznie brak szczęścia. - Sytuacje bramkowe trzeba kreować, stwarzać, a potem strzelać. Czasami brakuje nam szczęścia, ale w wielu przypadkach też piłkarskich umiejętności. Trzeba zachować zimną głowę i zimną krew - podsumowuje opiekun Kolejorza.
Zapisz się do newslettera