Osiemdziesiąta rocznica wybuchu II wojny światowej przypadła na dzień domowego spotkania Kolejorza z Cracovią. Przed pierwszym gwizdkiem został odśpiewany hymn, a na trybunach stadionu przy Bułgarskiej pojawiły się wyjątkowe kibicki, dla których ta rocznica była na pewno wyjątkowa. Panie Jadwiga Szczeszak i Lucjanna Kuźnicka, odznaczone miedzy innymi medalami "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" oglądały z trybun, po raz pierwszy, ligowe starcie Lecha Poznań.
Historię warto znać, ponieważ mówi się, że lubi się powtarzać. Domowy mecz z Cracovią rozgrywany był w rocznicę wydarzenia, o którym każdy Polak, Europejczyk, człowiek powinien pamiętać. To właśnie 1 września 1939 roku wybuchła II wojna światowa, która rozpoczęła sześć lat działań wojennych. W niedzielę obchodziliśmy osiemdziesięciolecie tego wydarzenia. Tak się złożyło, że w ten sam dzień na nasz stadion wybrały się dwie kibicki, które dopingują Kolejorza od naprawdę wielu lat i stwierdzenie, że są jednymi z najdłużej kibicujących lechitom osób może okazać się trafne.
- Jakoś od czterdziestego któregoś roku, od zakończenia wojny kibicujemy Lechowi Poznań. W tamtym czasie jeszcze grał na Dębcu i chodziłam tam na mecze z siostrą. Nabierało się wtedy jedzenia, butelkę z herbatą czy kawą, chleb i szło na stadion na Dębiec, gdzie Kolejorz rozgrywał swoje mecze - mówi jedna z Pań.
Kibicowska pasja przetrwała po dziś dzień, ponieważ panie regularnie śledzą rozgrywki i poczynania lechitów, jednak nie udało im się do tej pory dotrzeć osobiście na trybuny stadionu przy Bułgarskiej, żeby dopingować piłkarzy. Zazwyczaj robiły to oglądając transmisje telewizyjne, ale spełnić ich marzenie postanowiły wnuki. - To wyjście jest prezentem na dziewięćdziesiąte urodziny babci, urodziny były zimą, ale pogoda była niesprzyjająca, więc zdecydowaliśmy się teraz wybrać na stadion - mówi wnuczka Ewa Kubiak.
Trzeba zaznaczyć, że była to pierwsza wizyta Pani Jadwigi i Pani Lucjanny na trybunach. Od Lecha Poznań otrzymały pamiątkowe szaliki Kolejorza. - Jesteśmy zachwycone atmosferą na stadionie. Jest taki piękny nastrój, radosny, mamy naprawdę miłe popołudnie. Zawsze jak tutaj przejeżdżałam obok to widziałam lokomotywę, a teraz w końcu udało mi się trafić na stadion - tłumaczy Pani Lucjanna.
Trzeba przyznać, że pasja zasłużonych Pań jest naprawdę godna podziwu. Jak często zdarza się, że prezent na dziewięćdziesiąte urodziny dla babci, od wnuków, to bilet na piłkarski mecz? Nietypowy podarunek dla nietypowej babci. Wnukowie jednak wydają się podzielać ten entuzjam.
- My podzielamy tę pasje i wiedzieliśmy jak im zależy na tym, żeby iść na ten mecz. Babcia sama mówiła, że jeszcze kiedyś na pewno się wybierze na spotkanie piłki nożnej. Do tej pory oglądała rozgrywki tylko w telewizji. W związku z tymi urodzinami postanowiliśmy sobie takie wyjście ze wszystkimi wnukami zorganizować. Babcia jest niestandardowa, to prezent też jest niestandardowy - dodaje Ewa Kubiak.
Jednakże oprócz tych radosnych chwil pamiętamy o rocznicy, o rzeczach, które miały miejsce osiemdziesiąt lat temu. Sama Pani Jadwiga pytana o medale, jakimi została odznaczona krótko odpowiada, że potrzebowalibyśmy ze dwóch godzin, żeby to w całości streścić, a i tak mogłoby zabraknąć czasu. Nie wątpię w te słowa, w końcu żeby zasłużyć na uhonorowanie przez Prezydenta RP Komandorskim Krzyżem Odrodzenia Polski, czy na odznaczenie „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” trzeba wykazać się bohaterstwem i poświęceniem, o których nie sposób opowiedzieć na trybunach stadionu. Mimo to Pani Jadwiga krótko wspomniała moment napaści na Polskę. - My jesteśmy żywą historią. Miałam około dziesięciu lat, jak się wojna zaczęła, pamiętam ten dzień jak ogłaszali w radio wybuch wojny. Mieszkaliśmy wtedy pod Szamotułami i tylko my i fryzjer w miejscowości mieliśmy radio. Szybko nas wysiedlili gdzieś pod Ostrowiec Świętokrzyski, teraz to już jest dzielnica Ostrowca - wspomina Pani Szczeszak.
Być może wynik końcowy niedzielnego meczu nie był satysfakcjonujący, ale czasem warto skupić się na rzeczach ważniejszych niż futbol. Kultywujmy pamięć o minionych wydarzeniach i doceniajmy, że są wśród nas - nawet na krzesełku obok na stadionie - ludzie, którzy przeżyli II wojnę światową i są "żywą historią". To coś niesamowitego, że wciąż możemy słuchać ich opowieści i nawet wspólnie dopingować swój ulubiony klub. Mamy nadzieję, że jeszcze nieraz będziemy mogli gościć panie Jadwigę Szczeszak i Lucjannę Kuźnicką przy Bułgarskiej!
Zapisz się do newslettera