W III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy Lech Poznań zmierzy się z Żalgirisem Wilno. Niewiele jednak brakowało, a rywalem Kolejorza byłby Pjunik Erywań. Litwini w pierwszym meczu wygrali u siebie 2:0, ale w rewanżu w Armenii przegrywali już 0:1 i wyrównać zdołali dopiero pod koniec spotkania.
- Żalgiris w Armenii od początku nastawił się na obronę zaliczki z pierwszego meczu. Litwini bronili się praktycznie całą drużyną i choć są nieźle zorganizowani, to Pjunik miał swoje sytuacje. Ormianom zabrakło jednak doświadczenia i zimnej krwi, bo to bardzo młody zespół. Z kolei Żalgiris to drużyna, która woli oddać piłkę rywalowi i czekać na jego błąd. Litwini zdecydowanie lepiej czują się bez piłki niż z nią. Zresztą w pierwszym spotkaniu na własnym boisku zagrali tak samo. Na pewno musimy uważać na stałe fragmenty gry, nawet takie jak auty, bo Żalgiris bardzo często stara się szybko rozpocząć grę i w ten sposób zaskoczyć rywala - charakteryzuje Żalgiris analityk Lecha Poznań Jacek Terpiłowski, który rewanżowe spotkanie Żalgirisu z Pjunikiem oglądał z wysokości trybun stadionu w Erywaniu.
Zapisz się do newslettera