Polska kariera Manuela Arboledy jest niemal ciągłym pasmem powiązań pomiędzy Lechem Poznań a Zagłębiem Lubin. Debiut w ekstraklasie, mistrzowski tytuł w 2010 roku, kontuzja oraz powrót w meczu przeciwko dawnym kolegom, to tylko kilka z nich.
Manuel Arboleda trafił do Polski w styczniu 2006 roku. Trenerem lubinian był wówczas Franciszek Smuda. Kolumbijczyk bardzo szybko zaskarbił sobie zaufanie szkoleniowca, a wywalczenie miejsca w składzie również nie zabrało mu wiele czasu. Zadebiutował w pierwszym meczu rundy wiosennej ekstraklasy przeciwko… Lechowi Poznań. Co więcej, spotkanie to zostało rozegrane przy Bułgarskiej. Goście wygrali wówczas 1:0, a na listę strzelców wpisał się Michał Chałbiński.
Do końca sezonu "Manu” zagrał jeszcze w trzynastu starciach, ominął tylko jedno. W kolejnej kampanii, przy jego ogromnym udziale, Zagłębie prowadzone już przez Czesława Michniewicza, sięgnęło po tytuł Mistrza Polski. Pomimo ogromnego sukcesu, sytuacja w ekipie "Miedziowych”, a także ciągłe zmiany na ławce trenerskiej coraz bardziej przekonywały Arboledę do odejścia z klubu. Ze względu na głośne protesty "Manu” nie grał przez blisko pół roku, a po wygaśnięciu kontraktu, latem 2008 przeniósł się do stolicy Wielkopolski.
Dla Kolejorza był to świetny transfer, ponieważ obrońca cały czas był uważany za jednego z najlepszych zawodników ligi. Rozmowy o jego potencjalnym przejściu zostały rozpoczęte dużo wcześniej, jednak przedstawiciele obu ekip nie mogli uzyskać porozumienia. Duży wpływ na decyzję o przejściu do Lecha miał fakt, że trenerem Kolejorza od maja 2006 roku był zwany przez niego swoim "polskim ojcem”, Franciszek Smuda. W swoim pierwszym sezonie w niebiesko-białych barwach, obrońca rozgrał komplet meczów ligowych w pełnym wymiarze czasowym. Ponadto, jako jedyny z drużyny wystąpił również we wszystkich dwunastu spotkaniach Pucharu UEFA. Był to dla niego udany rok w nowej ekipie. Wraz z Lechem sięgnął po Puchar Polski. W kolejnej kampanii z powodu problemów zdrowotnych ominął kilka meczów, jednak gdy był w pełnej dyspozycji, zawsze mógł być pewny miejsca w wyjściowej jedenastce.
Sezon 2009/10 przyniósł mu drugie mistrzostwo w swojej karierze. Zmagania w tych rozgrywkach uwieńczył zwycięstwem 2:0 w meczu z Zagłębiem. Wysoki poziom prezentował także w rozgrywkach europejskich pucharów. Trzeba przyznać, że Arboleda, jak na obrońcę był zawodnikiem bardzo bramkostrzelnym. Poznańscy kibice szczególnie mogą pamiętać jego bramki przeciwko Manchesterowi City czy Salzburgowi. A to nie jedyne starcia, w których Kolumbijczyk dawał popis swoich umiejętności.
Arboleda kolejne sezony był jednym z kluczowych zawodników Kolejorza, jednak kontuzje coraz częściej dawały o sobie znać. Jednej z nich nabawił się w sierpniu 2011 roku w meczu przeciwko… Zagłębiu. Uraz przywodziciela zmusił obrońcę do poddania się operacji. Proces rehabilitacji przebiegał bardzo sprawnie i zawodnik już na przełomie października i listopada wystąpił w kilku spotkaniach towarzyskich. Do wyjściowej jedenastki wrócił po ponad czteromiesięcznej przerwie na starcie przeciwko... lubinianom.
W sezonie 2011/12 Kolumbijczyk we wszystkich rozgrywkach w niebiesko-białych wystąpił tylko w jedenastu spotkaniach. W kolejnej kampanii licznik jego występów zatrzymał się na piętnastu. Spowodowane to było m.in. zerwaniem przez niego więzadła krzyżowego w kolanie, które wykluczyło go z gry na ponad siedem miesięcy. Powtarzające się urazy coraz bardziej utrudniały mu grę, a często nawet całkowicie uniemożliwiały podjęcie walki z młodszymi kolegami o miejsce w składzie. Ostatni występ z kolejowym herbem na piersi zanotował w marcu 2014 roku w spotkaniu przeciwko Widzewowi Łódź. Strzelił w nim jednego z dwóch goli dla Lecha.
Wraz z końcem kampanii wygasł jego kontrakt. Podczas majowego pożegnania przed meczem z Ruchem Chorzów "Manu" nie krył wzruszenia. Podobnie było dwa lata później przy okazji jego wizyty przy Bułgarskiej. - Ten klub to mój drugi dom. Jestem zadowolony z tego, że cały czas o mnie pamiętacie, a w klubie wiszą moje zdjęcia. To super sprawa - mówił obrońca. - Kiedy wszedłem na stadion, płakałem. Odżyły wszystkie wspomnienia. Zagraliśmy tutaj dużo meczów, walczyliśmy w wielu spotkaniach - dodał Arboleda.
Zapisz się do newslettera