Do gry od pierwszej minuty w piątkowym spotkaniu gotowy jest Christian Gytkjaer. Dotychczas Duńczyk wystąpił we wszystkich ligowych meczach, sześciokrotnie będąc zmienianym przez swojego rodaka, Nickiego Bille Nielsena. - Z Nickim dobrze się dogadujemy, nie mamy ze sobą żadnych problemów - opowiada młodszy z duńskich napastników.
Piłkarz, który trafił latem tego roku z TSV 1860 Monachium, trzykrotnie samemu zmieniał bardziej doświadczonego kolegę. Tak było m.in. w niedawnym spotkaniu z Legią Warszawa, w którym Nicki Bille zaliczył asystę przy golu Macieja Makuszewskiego. - Między nami nie ma jakiejś niezdrowej rywalizacji. Jesteśmy zawodnikami, którzy walczą o miejsce w składzie w dużym klubie. W takim miejscu współzawodnictwo jest czymś normalnym - ocenia Gytkjaer.
Obaj gracze mieli okazję spotkać się już w swojej karierze w jednym z poprzednich klubów. Miało to miejsce jeszcze w czasie ich gry w ojczyźnie, w zespole Nordsjaelland. - Trochę ze sobą graliśmy w Danii, wiele lat temu. Nicki pochodzi ze wschodu kraju, a to nie jest duże państwo. Piłkarze raczej znają się i kojarzą dobrze. Znałem go przed przyjściem do Lecha i już wtedy byliśmy kolegami - opowiada napastnik, który w obecnej kampanii zdobył we wszystkich rozgrywkach sześć bramek.
Gytkjaer miał okazję poznać 19-letniego napastnika, Pawła Tomczyka, który w tym sezonie strzelił już cztery gole na zapleczu ekstraklasy. Przebywa on obecnie na wypożyczeniu w Podbeskidziu Bielsko-Biała, a do stolicy Wielkopolski może wrócić już zimą lub latem. - Cieszę się, że zdobywa tam dużo bramek. Jak wróci z wypożyczenia, rywalizacja będzie jeszcze ciekawsza, na pewno z korzyścią dla całego zespołu - mówi Duńczyk.
Zapisz się do newslettera