Z Lechem Poznań zdobył w 1993 roku mistrzostwo Polski. W najbliższą niedzielę kolejny raz wróci na Bułgarską, gdzie zdobył swoje pierwsze klubowe trofeum.
Jerzy Brzęczek (na zdjęciu dolny rząd, drugi od lewej - przyp. red.) do stolicy Wielkopolski trafił jako nastolatek. W 1988 roku podpisał kontrakt z Olimpią Poznań, w której rozegrał ponad sto meczów. Po czterech latach gry w tym klubie postanowił zmienić otoczenie i trafił do Lecha. Został jego zawodnikiem tuż po zdobyciu srebrnego medalu na igrzyska olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku.
Wcześniej zadebiutował także w reprezentacji Polski w meczu z Austrią. Piłkarz występujący na pozycji środkowego pomocnika kilka miesięcy później trafił na Bułgarską. I choć w niebiesko-białych barwach grał krótko, to był to bardzo intensywny czas w jego karierze. W trakcie niespełna dwunastomiesięcznego pobytu w Kolejorzu umocnił swoją pozycję w reprezentacji.
Między sierpniem 1992 a lipcem 1993 roku, gdy reprezentował barwy Kolejorza, rozegrał czternaście meczów w kadrze. W międzyczasie zadebiutował w niej jako kapitan w spotkaniu z Argentyną, zdobył swoją pierwszą bramkę w starciu z Brazylią. Jak się później okazało jedną z czterech w trakcie 42 występów w narodowych barwach.
W barwach Lecha Brzęczek grał niespełna rok. Blisko było tego, by zamiast na Bułgarską trafił do włoskiego Udinese. Ostatecznie został zawodnikiem Kolejorza, choć tylko na rok. Jak się później okazało był to nie transfer definitywny, a wypożyczenie.
W Kolejorzu zadebiutował w spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz, które zakończyło się zwycięstwem Lecha. Po raz ostatni zagrał niespełna dziesięć miesięcy później w zremisowanym 3:3 spotkaniu z Widzewem Łódź, który - jak się później okazało - zadecydował o zdobyciu przez poznaniaków mistrzostwa Polski.
W niebiesko-białych barwach Brzęczek zagrał jedynie 29 spotkań, w których zdobył trzy bramki. Pierwszą 14 listopada w wygranym 7:1 spotkaniu z Hutnikiem Kraków. Na kolejne trafienie rozgrywający musiał czekać do 8 maja, gdy Kolejorz pokonał na wyjeździe Jagiellonię 5:0. Po raz ostatni w niebiesko-białych barwach trafił 2 czerwca w zremisowanym 2:2 spotkaniu z Legią.
Po odejściu z Kolejorza trafił do Górnika Zabrze. - Lech był bardziej doświadczony i naprawdę mocny. Górnik? Nieco zachwiane były proporcje między doświadczonymi i młodszymi piłkarzami. Tego ogrania i cwaniactwa wiosną też nam trochę brakowało. Powiem tak, gdyby w Zabrzu było „normalnie" pod względem organizacyjnym, ta drużyna mogła rządzić ligą i walczyć o tytuł przez 4-5 lat - wspominał po latach na łamach "Przeglądu Sportowego".
Na początku 1995 roku zdecydował się przejść z Górnika do GKS Katowice. Jeszcze w tym samym roku wyjechał do Austrii. Trafił do klubu Tirol Innsbruck, w którym do 2007 roku zagrał 261 spotkań. W 2001 roku z tym klubem powtórzył sukces z Lecha i zdobył mistrzostwo. W międzyczasie występował też w LASK Linz, Sturmie Graz i FC Karnten - klubie, z którym związany był także Nenad Bjelica.
Piłkarską karierę Brzęczek zakończył w 2009 roku w barwach Polonii Bytom. Do Polski wrócił dwa lata wcześniej, by grać w Górniku Zabrze. Jako piłkarz z Lechem mierzył się jedenastokrotnie. Co ciekawe więcej spotkań zagrał przeciw niemu przed transferem do Lecha, niż po odejściu z tego klubu.
Cztery razy wygrał, cztery zremisował i trzy przegrał. Po rozpoczęciu pracy szkoleniowej jego bilans długo był jeszcze gorszy. Trzykrotnie przegrał z Lechem jako szkoleniowiec Lechii. Dopiero w lipcu tego roku udało mu się ten wynik poprawić. W swoim drugim spotkaniu na stanowisku trenera Wisły Płock, zdobył z tą drużyną trzy punkty.
Zapisz się do newslettera