W sobotnim meczu trampkarzy Lecha Poznań z Chemikiem Moderator Bydgoszcz (8:0) w szeregach niebiesko-białych obejrzeliśmy pięciu zawodników, którzy na co dzień trenują w poznańskiej części akademii. Jak przyznają szkoleniowcy obu tych drużyn, pozostają oni w stałym kontakcie, a młodzi lechici ze stolicy Wielkopolski są wnikliwie monitorowani przez opiekunów wronieckiego zespołu do lat 15.
Matsvei Bakhno, Artur Ławrynowicz, Jakub Przebierała, Jan Kniat oraz Jakub Krawiec - to gracze, którzy znajdują się w kadrze najstarszej z poznańskich ekip, a teraz mieli okazję zaprezentować się w ten weekend trenerom Marcinowi Kardeli i Jędrzejowi Łągiewce. I to z niezłym skutkiem, bo Lech pokonał u siebie ostatni w stawce zespół Chemika Moderator Bydgoszcz 8:0. - Cieszymy się, że ci zawodnicy mogli wziąć udział w naszym meczu. Zawsze w pierwszej kolejności patrzymy na naszych graczy z Poznania. To dla nich wyraźny sygnał na przyszłość, mają czuć to wyróżnienie, ale ono nie zwalnia ich z dalszej ciężkiej pracy. To także znak dla pozostałych chłopców z ich drużyny, bo oni też pozostają w naszym ścisłym kręgu obserwacji - tłumaczą szkoleniowcy najmłodszego zespołu wronieckiej części akademii, którzy czekają na powrót do zdrowia chociażby Wojciecha Mońki.
Sama współpraca wyżej cytowanych z opiekunem grupy złożonej z lechitów urodzonych w 2007 roku, Damianem Sobótką należy do bardzo udanych. Na przełomie lipca i sierpnia doszło do wizyty tej drugiej we Wronkach oraz gry wewnętrznej. Celem było zapoznanie młodszych niebiesko-białych z warunkami pracy panującymi w starszej z ekip. Wcześniej - w lutym tego roku - doszło do wspólnego wyjazdu roczników 2006 i 2005 do Pragi, a takich inicjatyw może być więcej. - Plan jest taki, żeby powtarzać takie wyjazdy. Nasi zawodnicy goszczą także regularnie na treningach we Wronkach, tym razem byli brani pod uwagę przy okazji spotkania, pozostają więc blisko z wroniecką drużyną - twierdzi Sobótka.
Na jakich zasadach zachodzi sama obserwacja graczy z rocznika 2007? Oczywiście bardzo istotną rolę w tym kontekście odgrywa sama opinia ich szkoleniowca, który przecież pracuje z nimi na co dzień. Obaj opiekunowie z Wronek także wykazują na tym polu jednak sporą aktywność. - Wszystko zależy od dostępności Marcina i Jędrzeja oraz kalendarza ich drużyny, ale jeśli tylko mają taką okazję, także przyjeżdżają na nasze mecze. Ja ze swojej strony także służę opinią na temat tego, który z chłopców się wyróżnia, zapracował na to wyróżnienie czy zwyczajnie sobie poradzi na wyższym poziomie. To ogromna motywacja dla moich zawodników, świetny bodziec przypominający im, dokąd dążymy. Dla mnie najważniejsze, żeby docelowo trafiali do Wronek, bo to oznacza, że w Poznaniu również wykonujemy swoją pracę odpowiednio - ocenia trener najstarszej drużyny poznańskiej części Akademii Lecha Poznań.
Zapisz się do newslettera