Na dwie kolejki przed końcem ligi sytuacja Lecha przedstawia się następująco. By zapewnić sobie grę w europejskich pucharach poznaniacy muszą wygrać dwa ostatnie mecze i wyniki innych spotkań ich nie interesują. Kolejorz wciąż jednak ma szansę na tytuł mistrzowski. Do lidera traci dwa punkty i w tym kontekście rezultaty z innych boisk będą ciekawić wszystkich kibiców Poznańskiej Lokomotywy.
- Nie analizuję tabeli. Doskonale orientuje się w sytuacji, ale podchodzę do tego spokojnie. Patrzę przede wszystkim na to by utrzymać czwarte miejsce, bo to zależy wyłącznie od nas. Co się wydarzy potem to już jest od nas niezależne. My musimy wygrać dwa mecze i na tym się skupiamy - zapewnia trener Lecha Poznań Mariusz Rumak.
Na mistrzowski tytuł szansę ma pięć zespołów. Spośród nich teoretycznie najłatwiejszy terminarz według ekspertów ma Ruch Chorzów i właśnie Lech Poznań. Niebiescy zagrają ze zdegradowaną już Cracovią oraz Lechią Gdańsk, która przed ostatnią kolejką może mieć już zagwarantowane utrzymanie. Kolejorz natomiast zmierzy się z Podbeskidziem i Widzewem, a więc zespołami już o nic nie grającymi. Z tą tezą nie zgadza się jednak szkoleniowiec Kolejorza. - Ja uważam, że mamy trudny terminarz, choć nikt o tym nie mówi. Zagramy na dwóch bardzo słabych boiskach, co na pewno będzie nam utrudniać zadanie. Do tego zmierzymy się z zespołami, z którymi jesienią zdobyliśmy tylko jeden punkt - tłumaczy Mariusz Rumak.
Podbeskidzie ostatnio prezentuje się bardzo słabo. W pięciu poprzednich meczach bielszczanie ponieśli cztery porażki i raz zremisowali. Po raz ostatni komplet punktów Górale wywalczyli 24 marca, gdy w Gdańsku pokonali Lechię. Podopieczni Roberta Kasperczyka o nic już nie walczą. Cel jakim było utrzymanie zapewnili sobie dawno temu, ale czwartkowe spotkanie na pewno nie będzie dla Lecha spacerkiem. - To są górale, czyli zespół charakterny. Mają swoje atuty, ale my będziemy chcieli narzucić im swoje warunki. Sporo bramek strzelili z rzutów rożnych czy wolnych i na to na pewno musimy uważać. Podbeskidzie na pewno jest groźnym rywalem. Pamiętajmy, że potrafiło wygrać zarówno z Legią jak i z Wisłą - przypomina obrońca Lecha Poznań Ivan Djurdjević.
Podczas poprzedniego meczu z Polonią Warszawa na stadionie przy ulicy Bułgarskiej zgromadziło się ponad 26 tysięcy kibiców. Wszystko wskazuje na to, że w czwartek będzie ich jeszcze więcej. - Nie analizowałem liczby kibiców. W Internecie sprawdzam tylko swoją skrzynkę mailową. Takie założenie podjąłem od początku pracy. Jeśli jednak będzie dużo ludzi na jutrzejszym meczu to bardzo się cieszę, bo to oznacza, że ktoś docenia naszą pracę. My w tym momencie będziemy mieli obowiązek pokazać dobrą piłkę - mówi szkoleniowiec Kolejorza.
Zapisz się do newslettera