Joao Amaral ponownie zdołał umieścić piłkę w siatce. Sobotnie trafienie było jedenastym golem Portugalczyka w Lechu Poznań. Co ciekawe, swój dorobek zebrał pokonując bramkarzy rywali, grając na trzech boiskowych pozycjach.
27-latek rozpoczął strzelanie już kilka dni po dołączeniu do drużyny. Pierwszą bramkę zdobył bowiem po wejściu z ławki rezerwowych w meczu 2. rundy eliminacji do Ligi Europy. Trafienie Portugalczyka było tym cenniejsze, że dawało lechitom remis, który w rewanżu zamienili na pewne zwycięstwo w dwumeczu.
Europejskie puchary nie były jednak jedynymi rozgrywkami poza ekstraklasą, w których Amaral wpisywał się na listę strzelców. Równie ważne trafienie zanotował w 1. rundzie ubiegłorocznego Pucharu Polski, dając Kolejorzowi awans do kolejnego etapu. Miało to miejsce w Łodzi. I w stolicy województwa łódzkiego strzelił swojego ostatniego gola. Sobotnia bramka była jego pierwszą od kwietnia, kiedy to pokonał bramkarza Jagiellonii w ostatnim meczu rundy finałowej ubiegłych rozgrywek. Warto mieć na uwadze, że Portugalczyk opuścił ostatnie mecze sezonu z powodu kontuzji.
W czasie rocznego pobytu w Kolejorzu Amaral jedenastokrotnie wpisywał na listę strzelców. Co ciekawe, swój dorobek zebrał pokonując bramkarzy rywali z aż trzech boiskowych pozycji. Portugalczyk jest wszechstronnym zawodnikiem mogącym grać jako napastnik, za jego plecami bądź na skrzydle. Gracze o takich możliwościach są niezwykle cenionymi ogniwami każdego zespołu.
Joao ze swoim dorobkiem bramkowym plasuje się na dziesiątym miejscu wśród najlepszych zagranicznych strzelców w historii Lecha. Do będącego szczebel wyżej Manuela Arboledy traci jednego gola.
Zapisz się do newslettera