Dyrektor sportowy akademii HSV, Dieter Gudel jest bardzo zadowolony ze współpracy z Akademią Lecha Poznań. Według niego przebiega ona dobrze i ma nadzieję na jej dalszy rozwój. Co ciekawe, podkreśla, iż od poznańskiego klubu można się wiele nauczyć i zapewnia, że pewne założenia podpatrzone w Kolejorzu będzie starał się wprowadzić w życie.
Współpraca pomiędzy Lechem i HSV rozpoczęła się we wrześniu 2016 roku, a inauguracja boiska w Popowie była już kolejną do spotkania się szefów oraz trenerów akademii obu klubów.
- Cieszę się, że możemy być tutaj i po raz pierwszy zagraliśmy ze sobą z różnymi zespołami młodzieżowymi. Przy tej okazji miały miejsce także ważne i miłe rozmowy, zarówno na poziomie trenerskim, ale również pomiędzy osobami zarządzającymi. Byłbym szczęśliwy, gdyby trenerzy i pracownicy Lecha odwiedzili nas w Hamburgu w najbliższej przyszłości. Możliwie najczęstsza wymiana poglądów i pomysłów pozwoli nam wprowadzić wiele optymalizacji w obu klubach - zaznacza.
Według dyrektora sportowego akademii HSV, również klub z Hamburga może się od Lecha wiele nauczyć. - Lech Poznań ma najlepszą akademię piłkarską w Polsce i wysoki sportowy "know-how". To bardzo budujące gdy słyszę, że w planach jest jej dalszy rozwój. Zresztą myślimy bardzo podobne. Ale Kolejorz posiada także inne podejście niż niemieckiego futbolu, co widzieliśmy już w grze zespołów młodzieżowych. Wyszkolenie techniczne graczy jest doskonałe. Nasi trenerzy mogą się tutaj wiele nauczyć. Możemy się wymieniać swoim doświadczeniami. Spore wrażenie robi na mnie to, że młodzi gracze w Akademii rozwijają się w warunkach, które są - w porównaniu do standardów Bundesligi - dość skromne. Jak widać, można osiągnąć dużo bez wydawania wielkich pieniędzy - docenia Gudel.
HSV wychował wielu zawodników, którzy zyskali uznanie w europejskiej piłce. Niewielu z nich jednak zaistniało w pierwszej drużynie klubu z północy Niemiec! W ostatnich latach wśród wychowanków wyróżnili się Jonathan Tah i Heung Min-Son. Co prawda zanotowali sporo spotkań w Bundeslidze, jednak odeszli z klubu w wieku odpowiednio 19 i 21 lat. Patrząc na aktualny skład pierwszej drużyny HSV, próżno szukać w nim wychowanków. Jeśli już zawodnicy wywodzący się z akademii trenują z seniorskim zespołem, to i tak ostatnio nie otrzymują szansy od trenera Markusa Gisdola. I właśnie w tej sferze strategii Lecha, który co roku wprowadza swoich wychowanków do kadry, Gudel upatruje szanse na rozwój swojego klubu.
- To największe wyzwanie, które stoi przed HSV. Co prawda jesteśmy w stanie szkolić młodych piłkarzy na najwyższym poziomie, ale często tracimy ich na rzecz innych klubów Bundesligi. Lech Poznań jest dla nas wzorem do naśladowania jako klub, który pewnie podąża tą drogą. Dzięki temu może rozwijać swoją tożsamość od samych korzeni. Tutaj musimy zrobić krok do przodu, a HSV może skorzystać z wiedzy i doświadczenia, które w tej materii posiada Kolejorz - podkreśla Gudel.
Piłkarze wychowani w akademii są bardzo ważnym „elementem układanki” w procesie identyfikacyjnym kibica ze swoim klubem. Jest on szczególnie ważny dla zespołów ze sporą tradycją, jakimi są zarówno HSV, jak i Lech. - Przy wysokim poziomie utożsamiania się z klubem kibice oczekują, że właśnie klub będzie on wychowywać własnych zawodników. Często wręcz pragną, by zamiast drogich gwiazd grali wychowankowie. Kibice wybaczają im więcej błędów niż graczom za ogromne pieniądze, którzy przecież powinni być gotowi do gry na „już”. Oczywiście doświadczeni piłkarze z kraju i zagranicy są również niezbędni, by stworzyć silny zespół, ale zwłaszcza w Niemczech wraz z ceną rośnie presja. Od takich zawodników wymaga się natychmiastowej dobrej gry. Wychowankowie natomiast otrzymują kredyt zaufania. Gdy wykorzystają swoją szansę, to kibice zaczynają się z nimi identyfikować. Tacy piłkarze natomiast dużo bardziej identyfikują się z fanami - uważa dyrektor sportowy akademii HSV.
Gudel ubolewa nad faktem, że piłka młodzieżowa coraz bardziej upodabnia się do seniorskiej. Rywalizacja akademii przypomina walkę rodem z Ligi Mistrzów, gdyż dla wielu najważniejszy jest wynik. Zapomina się przy tym o najważniejszym, czyli o rozwoju młodego zawodnika. - Młodzieżowa piłka nożna rozwija się w niezdrowym kierunku. Nastoletni zawodnicy, którzy dopiero wchodzą do świata seniorskiej piłki, traktowani są jak dorośli. Juniorzy zarabiają coraz więcej pieniędzy, a wokół nich pojawiają się różni doradcy, mający raczej zły wpływ na ich rozwój. Szkolenie pozostaje natomiast coraz bardziej w tle. Mamy przecież do czynienia z młodymi ludźmi, którzy potrzebują początkowo pewnej ochrony. Zapominamy też o ważnej roli wykształcenia w życiu tych chłopaków, a to właśnie naszą rolą, jako wychowawcy, jest zapewnienie go - podsumowuje Gudel.
Zapisz się do newslettera