Inaugurujący mecz ze skromnym rywalem był w wykonaniu Juve prawdziwą katastrofą - przypominał miernej jakości fotokopię przegranego spotkania z Bari. Powróciły demony z zeszłego sezonu w postaci niepewności w grze, szczególnie linii pomocy. Jedyne co pociesza, to dobra forma liderów Bianconerich", a także obiecująca gra Milosa Krasicia. To jednak nie czas na ostateczne sądy, sezon jest długi i Delneri wciąż ma czas, by wszystko uporządkować" - dodają dziennikarze La Gazetta Dello Sport.
Od 3:3 z Sampdorą do 3:3 z Lechem Poznań. Nic się nie zmieniło w ciągu czterech dni. Trener Del Neri powiedział praktycznie to samo, co po niedzielnym meczu ligowym - To jasne, że musimy jeszcze popracować zarówno nad grą w defensywie, jak i w ataku. Musimy nauczyć się mentalności wielkiej drużyny i wiedzieć jak zakończyć mecz nie dając rywalom wrócić do gry" - pisze La Republicca.
O całym spotkaniu można zapomnieć, jednak na pewno nie o dwóch ostatnich bramkach, które były prawdziwymi arcydziełami. Wszystko zakończyłoby się dobrze, jednak Artjoms Rudnevs swoim fantastycznym uderzeniem w doliczonym czasie gry zapobiegł świętowaniu zwycięstwa przez kibiców Juve" - dodaje La Republicca.
Tak samo jak w spotkaniu z Sampdorią, w pierwszej połowie oglądaliśmy sennie grający Juventus, by po przerwie zobaczyć przebudzoną drużynę. Jednak nie na tyle, by dowieść do końca korzystny wynik" - pisze z kolei Tuttosport.
Hat-trick nieznanego Łotysza oraz cudowne uderzenie Del Piero zapewniły kibicom efektowne widowisko. Jednak Juventus nie może być zadowolony z tego spotkania, podobnie jak z meczu z Sampdorią. Dla Lecha ten remis był czystym złotem, czego z pewnością nie można powiedzieć o Bianconerich" - ocenia spotkanie Il Giornale.
Zapisz się do newslettera