Trenerzy i piłkarze obu ekip po meczu zgodnie przyznawali, że dziś na boisku najwięcej było taktyki i walki w środku pola. Faktycznie oba zespoły od początku spotkania skupiły się na realizacji założeń nakreślonych przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Ani Wisła, ani Lech nie chciały się zbytnio otworzyć. Za to dużo walki było w środkowej strefie boiska, gdzie twarde pojedynki toczyli Junior Diaz i Radosław Sobolewski z Tomaszem Bandrowskim i Dimitije Injacem. Oba zespoły, co nie zdarza im się zbyt często, momentami próbowały długich zagrać bezpośrednio do napastników. Zarówno Marcelo z Mariuszem Jopem, jaki i Manuela Arboleda z Bartoszem Bosackim, łatwo radzili sobie jednak w pojedynkach o górne piłki. Pierwszy raz pod bramką Wisły groźniej było w 12 minucie, gdy mocno z rzutu wolnego uderzył Sławomir Peszko, ale Mariusz Pawełek nie miał problemów z interwencją. Potem groźnie uderzali Robert Lewandowski i Sergei Krivets, ale za każdym razem piłka minimalnie mijała bramkę. Wisła najbliższej szczęścia w pierwszej połowie była w 26 minucie. Wojciech Łobodziński uderzył bardzo groźnie z 16 metrów, ale fantastyczną interwencją popisał się Krzysztof Kotorowski. Tuż przed przerwą w niezłej sytuacji znalazł się Paweł Brożek, który otrzymał prostopadłe podanie od Sobolewskiego, ale jego uderzenie w ostatniej chwili zablokował Arboleda.
Druga połowa mogła nieco rozczarować kibiców. Początkowo oba zespoły znów nie kwapiły się do odważniejszych ataków. Po kwadransie gry lekką przewagę zyskali lechici. W 68 minucie potężnie z dystansu strzelał Injac, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. W 74 poznaniacy mieli piłkę meczową". Ładnie prawym skrzydłem urwał się Peszko, zagrał w pole karne, gdzie w pełnym biegu uderzyć próbował Sergei Krivets, ale Białorusin nie trafił w bramkę. W polu karnym Kolejorza groźniej było przede wszystkim gdy Wisła wykonywała stałe fragmenty gry. Właśnie po jednym z dośrodkowań w niezłej sytuacji znalazł się Marcelo, ale mimo, że był nie atakowany przez żadnego z lechitów posłał piłkę wprost w ręce Kotorowskiego. W samej końcówce oba zespoły przede wszystkim skupiły się na tym, aby nie popełnić błędu w obronie i spotkanie zakończyło podziałem punktów, który z pewnością bardziej może cieszyć gospodarzy.
Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0
Żółte kartki: Seweryn Gancarczyk, Robert Lewandowski
Sędziował: Robert Małek (Zabrze)
Widzów: 6.500 (300 Lecha)
Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Pablo Alvarez, Mariusz Jop, Marcelo , Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (84. Andraz Kirm), Radosław Sobolewski, Junior Diaz, Patryk Małecki - Paweł Brożek (78. Tomas Jirsak), Rafał Boguski.
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko (89. Krzysztof Chrapek), Tomasz Bandrowski, Dimitrije Injac, Semir Stilić (80. Tomasz Mikołajczak), Siergiej Kriwiec - Robert Lewandowski.
Zapisz się do newslettera