- Rzeczywiście to nie był dla nas najlepszy okres, ale dla mnie to już jest historia. Skończyliśmy rozgrywki na pierwszym miejscu, wiosna była ze wszech miar udana i z tego trzeba się przede wszystkim cieszyć.
Wiosną Lech wywalczył 33 punkty i jest to jedno z lepszych osiągnięć w jego historii. Jednak po remisie z Wisłą niewielu już wierzyło w mistrzostwo. Pan uspokajał i mówił, że Wisła jeszcze się gdzieś potknie, ale czy spodziewał się trener, że zrobi to na przykład z Koroną?
- Podchodziłem do tego bardzo spokojnie. Nie spodziewałem się, że straci punkty, tylko liczyłem na to. Wiosną krakowianie nie grali olśniewająco, ale ich porażka na własnym boisku z Koroną mimo wszystko była dla mnie zaskoczeniem.
Czy ta porażka spowodowała, że pański zespół zaczął mocniej wierzyć, że to rzeczywiście może się udać?
- Wielka wiara w zespole była od początku rundy wiosennej. Naprawdę wierzyliśmy, że uda się doścignąć Wisłę i ten cel jest na wyciągnięcie ręki. Byliśmy zdeterminowani i w końcówce zostaliśmy za to nagrodzeni, z czego bardzo się cieszymy.
Co spowodowało metamorfozę Lecha na wiosnę? Przyjście Krivetsa, brak kontuzji, czy dostosowanie się zawodników do pańskiej filozofii gry?
- Myślę, że wszystko po trochu. Przychodząc do Lecha mówiłem, że będę potrzebował czasu, a my go nie mieliśmy. Od razu trzeba było rywalizować w europejskich pucharach. Do tego jesienią prześladowały nas kontuzje i musieliśmy niekiedy wręcz sklejać, a nie zestawiać skład. Cały czas twierdziłem, że mój autorski zespół będzie na wiosnę i tak się stało.
Teraz największy problem, jaki czeka poznańską drużynę to zastąpić Roberta Lewandowskiego. Czy jest możliwość zastąpienia takiego zawodnika w systemie gry preferowanym przez Lecha czy jednak trzeba będzie zmienić ustawienie?
- To jest bardzo trudne zadanie i nie ma się co czarować, że zawodnika tej klasy znajdziemy. Szukamy na wielu frontach, ale nie ukrywam, że nie wykluczamy modyfikacji schematu naszej gry.
W meczu z Lechią Gdańsk spróbował pan zmiany w środku pola. Zamiast dwóch defensywnych i jednego ofensywnego pomocnika zastosował pan wariant z jednym defensywnym i dwoma ofensywnymi. Myśli pan o tej zmianie na stałe?
- To wszystko zależy od wykonawców, których będę miał do dyspozycji. Szukamy obecnie tak zwanego pivota, czyli piłkarza, który potrafi odebrać piłkę, jak również rozprowadzić ją z przodu. Na razie ciężko kogoś takiego znaleźć, a jeśli chodzi o ten środek pola to będziemy to dopasowywać do rywala i płynnie przechodzić z jednego ustawienia do drugiego.
Rozmawiał Jakub SzymczakZapisz się do newslettera