Poznaniacy cały czas są w grze o tytuł. Jednak, aby go zdobyć muszą nie tylko wygrać swoje mecze, ale liczyć też na potknięcie Legii, która zajmuje pozycję lidera. - Zróbmy swoje, a potem patrzmy na innych - powtarzają lechici.
Najbliższe dwa mecze zespół prowadzony przez Nenada Bjelicę zagra na INEA Stadionie. W niedzielę podejmie Lechię, a tydzień później Wisłę Kraków. Na zakończenie sezonu zmierzy się z Jagiellonią. To spotkanie odbędzie się w Białymstoku. - Liczę na to, że ten mecz zadecyduje o tym, kto będzie mistrzem. Wierzę, że Jagiellonia powalczy z Legią o trzy punkty. Wtedy znów wszystko będzie zależało od nas - podkreśla Maciej Makuszewski.
Zdaniem zawodników Kolejorza najważniejsze jest jednak patrzenie na własne osiągnięcia. Różnice punktowe wciąż są niewielkie, a wszystkie zespoły z czołówki mają co najmniej matematyczne szanse na awans. - Zostały nam trzy mecze. Mamy do zdobycia dziewięć punktów. Wiemy jaka jest ta liga. Wszystko może się wydarzyć. Najpierw musimy myśleć o sobie i swoich meczach. Wygrajmy te trzy spotkania, a później zobaczymy co osiągniemy - zaznacza Dawid Kownacki.
Bardzo ważne w kontekście finiszu ligi jest szybkie wrócenie na zwycięskie tory. Dla lechitów środowa porażka była dopiero trzecią w tym roku kalendarzowym, a drugą w lidze. - Musimy zrobić swoją robotę, a potem będziemy patrzeć na innych. Będziemy dążyć do tego, żeby wszystko wyglądało jak po finale Pucharu Polski. Wtedy szybko zareagowaliśmy na porażkę i wygraliśmy w Niecieczy - przyznaje Maciej Wilusz.
Istotną rolę w tym momencie sezonu ma też sztab szkoleniowy, który musi utrzymać w zespole najwyższy poziom koncentracji. - Zostały trzy kolejki do końca, a mamy tylko dwa punkty straty. To nie jest tak, że znaleźliśmy się w dramatycznej sytuacji. Musimy wygrać wszystko, ale Legia to nie jest zespół z innej galaktyki. Gdyby tak było to miałby teraz piętnaście punktów przewagi. Z nami musiał wygrać i dopiero po tym meczu został liderem - zaznacza Łukasz Trałka.
Zapisz się do newslettera