Rzadko się zdarza by jeden zawodnik miał aż taki wpływ na wynik meczu na poziomie półfinału Ligi Mistrzów. Jeszcze rzadziej, by był to piłkarz z Polski. A już na pewno do wczorajszego wieczora nigdy nie był to zawodnik, który miałby za sobą gole i trofea zdobywane dla Lecha Poznań.
Po strzeleniu czterech goli Realowi Madryt Robert Lewandowski jest na ustach całego piłkarskiego świata. Był snajper Kolejorza przyćmił naszpikowany gwiazdami zespół Jose Mourinho i niemal w pojedynkę upokorzył "Królewskich". - Pokazał jak wielkim jest piłkarzem. Mimo, że kibicuję Realowi, to w tym meczu nie miało to większego znaczenia. To wielki sukces Roberta, ale też całego polskiego futbolu - mówi Bartosz Ślusarski.
Najlepszy strzelec Lecha w tym sezonie nie miał okazji grać w jednym zespole z Lewandowskim, ale do dziś są w Kolejorzu piłkarze, którzy wspominają napastnika Borussii z czasów jego pobytu w Poznaniu. - Przegrałem z nim rywalizację o miejsce w składzie. Nie miałem jednak o to pretensji. Był ode mnie młodszy, a poza tym widziałem jaki ma potencjał. Już wówczas był materiałem na wielkiego piłkarza - podkreśla legenda Kolejorza, Piotr Reiss.
O tym, że były napastnik Znicza Pruszków zacznie w Lechu wielką karierę, przekonani byli także inni lechici, którzy mieli okazję z nim grać i trenować. "Lewy" już w swoim pierwszym sezonie w Poznaniu strzelił dla Lecha 14 goli w lidze i zdobył z nim Puchar Polski. Prawdziwy popis swoich umiejętności dał jednak w kolejnym sezonie, który zakończył Mistrzostwem Polski i koroną króla strzelców z dorobkiem 18 goli. - Każdy wie i pamięta jaki był jego udział w sukcesie naszego zespołu. Pamiętam zwłaszcza kluczowy mecz w Chorzowie, który był jednym z ostatnich Roberta w Lechu. Robił wtedy niesamowite rzeczy - wspomina Krzysztof Kotorowski. Doświadczony golkiper przyznaje jednak, że nikt wówczas nie wybiegał w przyszłość tak daleko i nie spodziewał się, że Lewandowski znajdzie się w miejscu, w którym jest teraz.
Lewandowski w Borussii ma już na koncie dwa Mistrzostwa Niemiec. Wciąż walczy o tytuł króla strzelców w Bundeslidze. Po wczorajszym meczu w Dortmundzie jedną nogą jest już na Wembley, gdzie zostanie rozegrany tegoroczny finał Ligi Mistrzów. Sukcesy Lewandowskiego i jego zespołu pozwalają pokusić się o stwierdzenie, że jest on najlepszym polskim piłkarzem od czasów Zbigniewa Bońka. Obecny prezes PZPN oddał zresztą Lewandowskiemu swój tytuł "bello di notte", czyli "pięknego nocą". - Jesteśmy świadkami pięknej historii, o której jeszcze długo i dużo będzie się mówiło - przekonuje Bartosz Ślusarski.
Zapisz się do newslettera