Dla Tomasza Cywki niedzielne spotkanie przeciwko Wiśle Kraków było nie tylko kolejnym ligowym pojedynkiem, ale także okazją do spotkania z dawnymi znajomymi. - Spędziłem w Krakowie fajne trzy lata. Gdy jesteś na boisku zapominasz jednak, że grasz przeciwko kolegom - komentował pomocnik po zakończeniu spotkania.
Zanim Tomasz Cywka w lipcu br. trafił do Lecha, przez trzy lata reprezentował barwy krakowskiej Wisły. Podpisanie z nią kontraktu w 2015 roku było dla niego powrotem na krajowe podwórko, ponieważ pomocnik w wieku osiemnastu lat wyjechał na Wyspy, gdzie rozpoczął swoją seniorską karierę. W Anglii spędził blisko dziewięć lat i to właśnie tam nabierał doświadczenia, grając przez większość tego czasu na poziomie Championship.
W minionych sezonach był jednym z filarów zespołu "Białej Gwiazdy". W trakcie trwania trzech kampanii rozegrał dla krakowskiego klubu 86 meczów. Gdy pojawiło się zainteresowanie ze strony Kolejorza, zdecydował się jednak na transfer do stolicy Wielkopolski. Z Lechem związał się dwuletnią umową z opcją przedłużenia o kolejny rok. Już w okresie przygotowawczym pokazał się z dobrej strony. Wystąpił we wszystkich spotkaniach sparingowych, a w jednym z nich zaliczył asystę.
Początek sezonu w jego wykonaniu również można uznać za udany. W meczach eliminacji do Ligi Europy był kluczowym graczem zespołu trenera Ivana Djurdjevicia. Swoimi umiejętnościami wspomagał również drużynę w lidze. Nie dziwiła więc jego obecność w wyjściowej jedenastce na spotkanie z Wisłą. Pomimo dobrego początku w wykonaniu lechitów, ostatecznie musieli oni znieść gorzki smak porażki.
- Myślę, że zabrakło nam postawienia kropki nad "i". Trzecia bramka dla nas bądź zachowanie do przerwy czystego konta bardzo by nam pomogło - komentował po spotkaniu.
Mecz przeciwko wiślakom dla 30-letniego pomocnika nie był wyłącznie kolejnym ligowym pojedynkiem, ale także okazją spotkania z dawnymi znajomymi. - Rozmawialiśmy z chłopakami o tym spotkaniu już tydzień temu. Spędziłem w Krakowie fajne trzy lata. Gdy jesteś na boisku zapominasz jednak, że grasz przeciwko kolegom. Wtedy maksymalnie koncentrujesz się na spotkaniu i to, kto stoi naprzeciwko ciebie nie ma znaczenia. Co innego po zakończeniu meczu. Później jest chwila, aby porozmawiać - kończy Cywka.
Zapisz się do newslettera