Lech Poznań zagra w sobotę (godzina 20:00) na stadionie przy Bułgarskiej ze Stalą Mielec. Będzie to starcie zespołów, które w tym sezonie są na samym końcu klasyfikacji, jeśli chodzi o gole strzelone zza pola karnego. A jak w przypadku Kolejorza pokazały kwalifikacje europejskich pucharów, warto być skutecznym w tym elemencie.
Wystarczy sobie przypomnieć mecz czwartej, decydującej rundy kwalifikacji do Ligi Europy. Lechici wówczas walczyli na wyjeździe z belgijskim Royal Charleroi. Wygrali 2:1 i do przerwy wbili dwa gole - oba właśnie po strzałach z dystansu. Najpierw kopnął Dani Ramirez i po rykoszecie piłka znalazła drogę do bramki, a kilka minut później kapitalnie przymierzył również Tymoteusz Puchacz i te trafienia, jak się później okazało, były na wagę złota i wprowadziły wicemistrzów Polski do fazy grupowej.
To tylko potwierdza, jak ważne jest posiadanie w drużynie graczy, którzy potrafią zaskoczyć przeciwnika celnym strzałem zza pola karnego. Zwłaszcza jest to poważna broń w rękach takiej drużyny, jak Lech, który często zmaga się z grą w ataku pozycyjnym wobec rywala cofniętego głęboko i ustawiającego się we własnym polu karnym, co sprawia, że ciężko tam wykreować dobrą okazję i znaleźć miejsce do uderzenia. A przed szesnastką robi się więcej miejsca. Sęk w tym, że w PKO BP Ekstraklasie w sezonie 2020/21 brakuje skuteczności w tym elemencie. Dość powiedzieć, że według wyliczeń portalu EkstraStats poznaniacy nie mają ani jednego gola strzelonego w ten sposób! A próbują najwięcej spośród wszystkich ekip, bo średnio blisko siedem prób na jedno spotkanie (dokładnie 6,78).
Jest duża dysproporcja między obecnymi rozgrywkami a poprzednimi, kiedy także lechici bombardowali rywali najczęściej (6,78) i znajdowało to efekt w postaci bramek, bo tych było 10 - dało to pierwszą pozycję w tej klasyfikacji przed Pogonią Szczecin (8), Rakowem Częstochowa (8), Śląskiem Wrocław (7) i Wisłą Kraków (7). Teraz ten ostatni zespół jest na czele (8), wyprzedza Piasta Gliwice (7), Lechię Gdańsk (5) oraz Śląsk (5). A na dole przed Kolejorzem jest najbliższy rywal, czyli Stal Mielec (1), a potem grupa pięciu klubów z dwoma takimi trafieniami.
Trzeba oczywiście pamiętać o tym, że w sezonie 2019/20 Lech miał Jakuba Modera, którego znakiem firmowym były pociski wysyłane z dystansu. Tak trafił przeciwko Rakowowi Częstochowa (3:0), Jagiellonii Białystok (1:1) oraz Piastowi Gliwice (2:0). Do tego po dwie bramki dorzucili Darko Jevtić oraz Christian Gytkjaer, swoje trzy grosze dołożył Dani Ramirez, a i efektowne skuteczne próby oddali Kamil Jóźwiak oraz Puchacz. Z tego grona zostali tylko ten ostatni oraz Hiszpan, który ma pięć trafień w ESA, ale wszystkie z szesnastki. Pora żeby przełamał się w tym elemencie, który umie wykonywać, że przypomnimy nie tylko gola z Belgii, ale też z rzutu wolnego przeciwko Lechii Gdańsk czy w półfinale PP także przeciwko tej drużynie.
Może już w sobotę przeciwko Stali Mielec? Rywal z jednym golem z dystansu strzelonym przez Petteriego Forsella także nie grzeszy w tym elemencie skutecznością, choć znacznie rzadziej próbuje.
Zapisz się do newslettera