Zawodnicy Lecha Poznań czują ogromne wsparcie ze strony kibiców, których zaufanie - pomimo piątkowej porażki - nie zostało nadszarpnięte. - Walczymy razem, jesteśmy jednością. Nie tylko na boisku! - mówi Karlo Muhar.
W piątkowy wieczór na trybunach Stadionu Poznań zasiadło 32 307 osób. Była to najwyższa frekwencja zanotowana przy Bułgarskiej od ponad roku. Początek zmagań przyniósł bowiem lechitom olbrzymie wsparcie kibiców, którego przejawem jest ich liczna obecność na każdym meczu Kolejorza i nie tylko! Mając za plecami dwunastego zawodnika niebiesko-biali czują się mocniejsi.
Podobnie było podczas konfrontacji ze Śląskiem Wrocław. Pomimo niekorzystnego wyniku, zawodnicy trenera Dariusza Żurawia czuli się niesieni dopingiem swoich fanów, którzy byli ich siłą napędową. Po ostatnim gwizdku sędziego Szymona Marciniaka na twarzach zgromadzonych dało się zauważyć coś, czego w stolicy Wielkopolski brakowało - czystą, sportową złość, nie splamioną rozczarowaniem.
- Porażka (ze Śląskiem Wrocław - przyp. red.) jest tym boleśniejsza ze względu na naszych kibiców. Gdy przyjechałem do Poznania, wszedłem na boisko - poczułem atmosferę, z którą nigdy jeszcze nie miałem do czynienia. Dziś nie obchodzi mnie nic innego poza fanami. Kiedy zobaczyłem ich twarze po meczu, wyglądali na smutnych, ale nie złych. Walczymy razem, jesteśmy jednością - nie tylko na boisku! - mówi Karlo Muhar.
"Dzięki za walkę!" - słychać było z Kotła, gdy piłkarze podeszli podziękować kibicom za doping. Podobne głosy rozbrzmiewały z pozostałych trybun: "Jedziemy dalej!" czy "Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham cię!" to tylko kilka z nich. Wiara w Lecha powróciła, co widać w codziennych rozmowach i niecierpliwości poznaniaków w oczekiwaniu na kolejny mecz.
Zapisz się do newslettera