Grupą uniwersalnych piłkarzy w środku pola dysponuje trener Lecha Poznań, Ivan Djurdjević. Jednym z nich jest Maciej Gajos, który w swojej karierze rozgrywał mecze na każdej pozycji w drugiej linii. - Nie jest tak, że mam jedno ustalone miejsce na boisku. W dużej mierze zależy ono od systemu, na jaki decyduje się trener w danym spotkaniu - mówi autor siedemnastu trafień w niebiesko-białej koszulce.
Do stolicy Wielkopolski Gajos trafił pod koniec sierpnia 2015 roku z Jagiellonii Białystok. To właśnie już za czasów występów w "Jadze" zawodnik próbowany był na kilku pozycjach. - Przez pierwsze pół roku w Jagiellonii grałem na boisku jako "dziesiątka", ale później z Rafałem Grzybem długo występowałem w jednej linii przed obrońcami - wspomina lechita. Większość, bo blisko pięćdziesiąt, spotkań na Podlasiu rozegrał na pozycji ofensywnego pomocnika. Ustawiany był także na obu skrzydłach, a nawet ataku.
Jego sytuacja nie zmieniła się wraz z przyjściem do Kolejorza. A przynajmniej… nie od razu. W sezonie 2015/16 szkoleniowiec Jan Urban przydzielał "Gajowemu” głównie ofensywne zadania, jedynie raz przymierzając go do roli defensywnego pomocnika. Następny z opiekunów Lecha, Nenad Bjelica, dość szybko znalazł urodzonemu w Blachowni piłkarzowi nowe miejsce na murawie. Chorwat widział go bliżej własnej bramki, ustawionego często wraz z Łukaszem Trałką jako asekurujących ofensywnych graczy. - Krótko po tym, jak przyszedłem do Lecha, pojawiły się dla mnie na boisku nowe zadania, związane bardziej z defensywną. Wiadomo, że nieco mniej skupiasz się na obronie grając bardzo blisko bramki przeciwnika, na pozycjach numer sześć oraz osiem tego biegania jest już znacznie więcej - twierdzi piłkarz.
W ubiegłych rozgrywkach zawodnikowi została przypisana nowa funkcja. Jak twierdzi, to właśnie w niej odnajduje się najlepiej. - W środku boiska czuję się najlepiej. Poprzedni cały sezon grałem cały czas na pozycji numer "osiem" i czułem się dobrze. Myślę, że to jest kwestia rozegrania dużej liczby meczów na danej pozycji. Nie jest tak, że gram w danym miejscu i jestem obrażony. Wiadomo, że zawodnika ciągnie do bramki, bo te liczby i asysty są ważne. W zeszłym sezonie też pod tym względem nie było źle - mówi z uśmiechem pomocnik, który w ubiegłych rozgrywkach występował właśnie głównie na "ósemce". Zaowocowało to czterema bramkami oraz sześcioma asystami przy golach kolegów.
W bieżącej kampanii ligowej Gajos pojawił się w podstawowym składzie dwukrotnie. Za każdym razem na boisku ustawiany był jeszcze bliżej pola karnego przeciwnika, niż w zeszłym sezonie. - Wciąż nie jest tak, że mam jedno ustalone miejsce na boisku, bo w dużej mierze zależy ono od systemu, na jaki decyduje się trener w danym meczu. W dwóch spotkaniach zagraliśmy na przykład na dwie "dziesiątki" ustawione pod napastnikiem i czułem się wtedy dobrze, miałem swoje sytuacje - podkreśla lechita. - Trener podpowiadał mi kilka rzeczy odnośnie samego ustawienia na murawie, oddałem kilka strzałów i grało mi się w porządku - dodaje wychowanek Rakowa Częstochowa.
W środku pola Kolejorza trwa zacięta rywalizacja o miejsce w składzie. Walkę o pierwszą "jedenastkę" 27-latek toczy chociażby z Pedro Tibą czy Tomaszem Cywką, którzy także charakteryzują się sporą uniwersalnością. - Dla trenera to dobra sytuacja, kiedy dysponuje piłkarzami występującymi na kilku pozycjach. Ja najbardziej skupiam się na walce o środek pola i jestem zdania, że jeśli jesteśmy wszyscy zdrowi, nasz trener zdecydowanie ma w kim wybierać - zaznacza. - Z moim zdrowiem wszystko w porządku. W poniedziałek miałem kontrolne badanie USG, we wtorek trenowałem z drużyną. Chciałem być pewny, że wszystko jest zrośnięte i dopiero wtedy wrócić do gry - podsumowuje piłkarz niebiesko-białych.
Zapisz się do newslettera