We wczorajszym meczu z Zawiszą Bydgoszcz trener Mariusz Rumak po raz pierwszy od bardzo dawna zdecydował się na ustawienie 4-4-2. Duet środkowych pomocników tworzyli Łukasz Trałka i Kasper Hamalainen, a w pierwszej linii zagrali Bartosz Ślusarski i Vojo Ubiparip.
- Zamysł był taki, żebyśmy grali dwójką napastników. Gdy posiadaliśmy piłkę mieliśmy z Vojem grać w linii. Z kolei w fazie defensywnej, moim zadaniem było wycofanie się za Voja i gra na pozycji dziesiątki - zdradza niuanse taktyczne napastnik Lecha Poznań Bartosz Ślusarski.
Gra ofensywna Kolejorza, która była jego piętą achillesową w tym sezonie, w tym ustawieniu wyglądała naprawdę dobrze i grę podopiecznych Mariusza Rumaka oglądało się z przyjemnością. - Myślę, że nieźle to dzisiaj funkcjonowało. Dostawaliśmy sporo wrzutek, których domagaliśmy się przed meczem i w ten sposób padały bramki. Z własnej gry także jestem zadowolony, a to się rzadko zdarza - dodaje Ślusarski.
Mimo straty dwóch goli trudno też przyczepić się do gry defensywnej Kolejorza w nowym ustawieniu. Lechici nie pozwolili rywalowi na zbyt wiele. Zawisza z gry stworzył sobie tylko dwie klarowne okazje, zresztą obie po dużych błędach indywidualnych poznaniaków. Natomiast obie bramki bydgoszczanie zdobyli po stałych fragmentach gry.
Zapisz się do newslettera