Trenerski dwugłos

Umiarkowana była radość Macieja Skorży po wyjazdowym zwycięstwie w Bełchatowie. Trenera cieszyła dyscyplina taktyczna jego podopiecznych, ale wciąż najważniejsze pozostaje do wykonania. Powody do optymizmu, mimo porażki, dostrzegł też trener gospodarzy.

Przyjechaliśmy do Bełchatowa z jednym celem, by zagrać jak najlepszy mecz i przełamać niemoc na wyjazdach. Udało nam się to po bardzo trudnym meczu. Uważam, że gospodarze zagrali dziś bardzo dobrze i byli trudnym przeciwnikiem. Od początku do końca byliśmy dziś zdyscyplinowani, mieliśmy moment dekoncentracji, gdy doszło do wyrównania, ale szybko zareagowaliśmy. Cieszę się, że potrafiliśmy wyłączyć atuty bełchatowian, szybkich zawodników, takich jak Mak, Małkowski czy Piech.

Mamy trzy punkty, łapiemy głębszy oddech, ale wiemy, co jest przed nami i musimy wiele jeszcze pracować, żeby wyjść na prostą. Każde zwycięstwo buduje, takie przychodzące w czarnym momencie jest bardzo potrzebne. Drużyna nie rozsypała się i potrafiła dziś wywalczyć trzy punkty. Natomiast nasz plan się nie zmienia, musimy się jak najlepiej przygotować do czwartku.

Chciałbym złożyć wszystkim kibicom Lecha najlepsze świąteczne życzenia. Dużo wiary i optymizmu, myślę że jeszcze ta drużyna będzie mogła Wam dostarczyć dużo radości.

Bardzo żałujemy, że przegraliśmy. Z mojego punktu widzenia był to mecz z gatunku tych, gdzie może się wydarzyć wszystko. Patrząc na rezultat, efekt "nowej miotły" nie zadziałał w sensie wyniku, ale mimo przegranej dostrzegam symptomy tego, co istotne dla tej drużyny w najbliższej przyszłości i na tym opieram swój optymizm.

Rozmawiałem w tygodniu bardzo długo ze wszystkimi zawodnikami. Doceniam ich otwartość i szczerą ocenę sytuacji, nie tylko pozytywów, ale i tego co złe, co jest przyczyną tego, że nie możemy jako zespół cieszyć siebie i kibiców wynikami. Musimy jak najszybciej zapomnieć o kolejnym meczu bez wygranej i budować lepszą jakość piłkarską. Jestem przekonany, że po następnym meczu spotkamy się tu w dużo lepszych humorach.