Trampkarze będą wiedli prym

Lechici zgromadzili w tym roku aż trzydzieści trzy punkty. Zwycięzca ich stawki, Pogoń Szczecin zdobyła ich jednak o cztery więcej i to ona wystąpi w półfinałach całych rozgrywek. - Mimo wszystko jesteśmy zawiedzeni, że nie udało nam się zrealizować celu sportowego, jakim było wygranie tej grupy – zaznacza młody szkoleniowiec. – Tym razem to my jesteśmy tą ekipą, która kogoś goni, jest z tyłu. To też jest fajne, wykorzystujemy to jako czynnik motywacyjny do pracy i rozwoju. Myślę, że odpowiednią myślą szkoleniową, dobrym treningiem i ciężką pracą w przyszłości zniwelujemy ten dystans czterech punktów do Pogoni – podkreśla opiekun najmłodszej drużyny wronieckiej części Akademii Lecha Poznań.

Między drugimi w tabeli niebiesko-białymi, a trzecią Arką Gdynia występuje różnica aż jedenastu "oczek". W tym pierwszym sezonie po reformie ligi sztab szkoleniowy trampkarzy oczekiwał przede wszystkim częstych wymagających starć. Taki stan rzeczy nie miał jednak miejsca tej wiosny. – Wolelibyśmy, żeby ta liga była bardziej wyrównana, żebyśmy i my, i Pogoń mogli traci punkty też po prostu częściej. Chcielibyśmy, żeby każde spotkanie było "pod napięciem", a jadąc do Gdyni, Gdańska czy Bydgoszczy wiedzieliśmy, że jesteśmy lepsi i sobie poradzimy. W związku z tym największa mobilizacja przypadała na mecze z Pogonią, a wolałbym tych kulminacyjnych momentów mieć i czternaście, a nie jedynie dwa – tłumaczy Wędzonka.

Udana postawa młodych lechitów nie umknęła uwadze selekcjonera kadry do lat 15. Z ekipy trampkarzy tej wiosny dał on szansę w oficjalnym meczu Patrykowi Gogołowi oraz Jędrzejowi Strózikowi. W orbicie jego zainteresowań pozostają cały czas Filip Borowski, Damian Kołtański, Michał Marszałkiewicz oraz inni, którzy otrzymują od niego powołania na zgrupowania selekcyjne. – Może to nie jest jeszcze ten poziom międzynarodowy, ale za rok czasu, kiedy nieco zmężniejemy, nabierzemy należytej siły, to i w tej drużynie znajdzie się więcej naszych chłopaków. W piłkę grać potrafią i wydaje mi się, że to oni będą wiedli prym w swojej kategorii wiekowej, tego im zyczę – nie ukrywa młody szkoleniowiec.

Zawodnicy zespołu do lat 15 zgodnie podkreślali w trakcie rozgrywek, że siłą ich drużyny jest jej atmosfera i jedność. To samo zauważa już po ostatnim meczu ich trener. – Udało nam się stworzyć zespół z chłopców jeszcze nie wybitnych, ale z takich, którzy bardzo tymi wybitnymi chcą być. To widać także poza boiskiem. Zawsze tłumaczę chłopakom, że jeśli cała drużyna będzie dobrze wyglądać, to i poszczególni jej zawodnicy zaprezentują się na miarę swojego potencjału – opisuje trener, który prowadzi ekipę trampkarzy od blisko dwóch lat.

Cechą tego zespołu jest także ciągła rywalizacja o miejsce w wyjściowym składzie czy kadrze meczowej. Co ciekawe, w ostatnich miesiącach coraz bardziej do głosu zaczęli dochodzić młodsi, urodzeni w 2004 roku piłkarze. Zaczęli oni coraz bardziej napierać na starszych kolegów. – Coraz większą rolę w zespole odgrywa Antoni Kozubal, który wykorzystał kontuzję Michała Marszalkiewicza. Wszedł do składu i nie oddał miejsca już do końca, wykorzystał swój moment dobrze. Także Kacper Sommerfeld po problemach na początku sezonu nabierał dla nas coraz większego znaczenia. Szkoda Jakuba Złocha, który doznał urazu, ale wcześniej też otrzymywał sporo szans. Norbert Pacławski czy Filip Karwacki także potrafili odpowiednio się pokazać. Jestem pewien, że na pozostałych też przyjdzie czas, w przyszłym roku też będą wsparciem dla jeszcze młodszych kolegów – podsumowuje opiekun niebiesko-białych.