- Gra obronna z meczu na mecz rośnie i to nie tylko zasługa środkowych obrońców. Czujemy też, że jako zespół nabieramy świeżości - mówi bramkarz Lecha Poznań, Filip Bednarek. 29-latek pozostaje niepokonany w oficjalnych spotkaniach od 324 minut i jak podkreślają piłkarze Kolejorza, wpływ ma na to coraz lepsza postawa całej drużyny.
Jeszcze w czterech pierwszych kolejkach sposób na defensywę niebiesko-białych znalazł każdy rywal, a podopieczni trenera Johna van den Broma stracili w tym czasie aż siedem goli. Od przegranego spotkania z połowy sierpnia ze Śląskiem Wrocław (0:1) lechici dali się jednak zaskoczyć na wszystkich frontach tylko raz, w wyjazdowym starciu z F91 Dudelange (1:1). Na korzystną serię składa się więc ponad trzy i pół meczu, a czyste konta wydatnie przyczyniły się do zwycięstw odniesionych w ostatnim czasie w PKO Ekstraklasie z Piastem Gliwice (1:0) i Widzewem Łódź (2:0). W tych starciach zresztą o przypadku nie było mowy, ponieważ rywale nie oddali w nich na bramkę Filipa Bednarka ani jednego celnego strzału.
Wpływ na to w niedzielę miała między innymi wzorowa postawa obu środkowych obrońców, czyli Antonio Milicia oraz Filipa Dagerståla. To dwójka, która rozpoczynała każdą z trzech minionych rywalizacji w wyjściowym składzie. Zarówno Chorwat, jak i Szwed zapisali na swoim koncie zresztą w niedzielę po co najmniej jednej interwencji, które uchroniły ich drużynę przed dużym zagrożeniem. Golkiper Kolejorza docenia postawę kolegów ustawionych bezpośrednio przed nim, ale pochwał nie szczędzi wszystkim swoim kolegom.
- Satysfakcja z "zera" z tyłu zawsze jest, bo to też nagroda dla całej drużyny. W newralgicznych momentach potrafiliśmy wykonywać kluczowe interwencje, tak jak zrobił to Filip Dagerstål w drugiej połowie. Gra obronna z meczu na mecz rośnie i to nie tylko zasługa środkowych obrońców, czujemy też, że jako zespół nabieramy świeżości. Ja swoją formę staram się utrzymać na stałym poziomie i pozostawać gotowym - twierdzi zawodnik, który broni dostępu do bramki Lecha od dziesięciu spotkań.
Zdaniem sprowadzonego latem Dagerståla klucz tkwi w konsekwentnej pracy zarówno na treningach, jak i postawie przy okazji kolejnych meczów. Sam miał wyjątkowo dużo powodów do radości, bo przeciwko Widzewowi popisał się kluczowym wybiciem piłki spod nóg Łukasza Zjawińskiego, który w 71. minucie pędził sam na bramkę niebiesko-białych. - Nie wiedziałem, czy będę pierwszy przy piłce. Kiedy zobaczyłem, że rywal zbiera się do strzału, pomyślałem, że trzeba podjąć ryzyko i to się opłaciło - opisuje tę sytuację ze swojej perspektywy gracz, który nabiera coraz większego zgrania z Antonio Milicem. - Dobrze się z nim współpracuje, to topowy zawodnik, a z takimi łatwo się gra. Dużo się komunikujemy, to oczywiście też pomaga - dodaje 25-latek.
- Wydaje mi się, że od kilku meczów cała drużyna pracuje w trochę inny sposób, czuć na boisku to, że jesteśmy razem. Po przyjściu tutaj szybko zauważyłem, że mamy wiele mocnych indywidualności w każdej formacji, ale czegoś często brakowało. Niezależnie od meczu, zawsze przeciwnik dojdzie do jakichś sytuacji pod naszą bramką, naszą rolą pozostanie utrudnić im ich wykorzystanie w maksymalnym stopniu. Żeby jednak tych sytuacji było przy tym jak najmniej, musimy odpowiednio funkcjonować, w tym też pomaga nam Filip w bramce, który cały czas nam podpowiada - kończy szwedzki stoper, który w opinii ekspertów stacji Canal+ Sport zasłużył na miejsce w najlepszej "jedenastce" 8. kolejki PKO Ekstraklasy.
Zapisz się do newslettera