Bardzo często mówi się, że nowy zawodnik w drużynie potrzebuje czasu na aklimatyzację, zrozumienie stylu gry czy zgranie z kolegami. Dani Ramirez najwyraźniej należy do tej grupy piłkarzy, którzy bardzo szybko adaptują się w zespole. Hiszpan po przyjściu do Lecha Poznań spełnia pokładane w nim oczekiwania i nie zmieniła tego długa przymusowa przerwa od gry.
Zimą z zespołu Lecha odszedł jego kapitan i jeden z liderów, Darko Jevtić. Kolejorz potrzebował nowej “10”, nowego dyrygenta, który uzupełniłby lukę po Szwajcarze. Poprzeczka dla potencjalnego następcy była wysoko postawiona, gdyż Darko rozgrywał jeden ze swoich najlepszych sezonów przy Bułgarskiej. Wybór padł na Daniego Ramireza, który jesienią zachwycał w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego. Do Poznania trafił piłkarz z dorobkiem sześciu bramek i czterech asyst w 21 meczach. Statystyki identyczne jak u Jevticia, który miał tylko o jedną asystę więcej.
Na pierwsze liczby Daniego w Kolejorzu długo nie trzeba było czekać. Pierwszy gol przyszedł już czwartym meczu - przeciwko Górnikowi Zabrze przy Bułgarskiej. Premierowa asysta - kolejkę wcześniej przeciwko Jagielloni Białystok, przy trafieniu Jakuba Modera. Przed przerwą spowodowaną pandemią koronawirusa Hiszpan dołożył jeszcze jedno ostatnie podanie w spotkaniu ze wspomnianym Górnikiem. Jednak nie tylko bramki i asysty świadczyły o dobrej grze Ramireza. Pomocnik wyróżniał się również wysokimi umiejętnościami w kreacji gry, będąc jednym z liderów drużyny jeżeli chodzi o kluczowe podania czy wygrane pojedynki. Tylko w meczu z Lechią Gdańsk stworzył kolegom siedem okazji do strzelenia gola.
Po wznowieniu rozgrywek ofensywny pomocnik prezentuje się jeszcze lepiej. Połowa bramek Lecha to zasługa Hiszpana. W zaledwie czterech spotkaniach uzbierał połowę trafień i asyst, co przez całą jesień w barwach ŁKS-u. Patrząc na cały jego pobyt w Poznaniu, szybko dogania liczbowo Darko Jevticia. Dani wyrósł na lidera zespołu, a jego rosnąca forma to świetna wiadomość przed zbliżającą się rundą mistrzowską.
Już w pierwszym meczu, przeciwko Stali Mielec w Pucharze Polski zdobył bramkę. To trafienie nie tylko otworzyło dorobek Lecha po restarcie, ale jak podawał na swoim profilu na Twitterze dziennikarz "Przeglądu Sportowego", Jakub Kręcidło, dzięki niemu był on także pierwszym Hiszpanem, który trafił w nowych dla futbolu czasach.
Szczególnie udane dla Daniego były dwa ostatnie spotkania - z Zagłębiem Lubin i Pogonią Szczecin. Oba Hiszpan zakończył z bramką i asystą. W Lubinie popisał się świetnym prostopadłym podaniem przy wyrównującym golu Christiana Gytkjaera. Udźwignął również dużą presję, gdy w 88. minucie podchodził do rzutu karnego, którego wagą było uratowanie jednego punktu. We wtorek w starciu z Pogonią ponownie brał udział przy dwóch trafieniach Kolejorza i to w zaledwie cztery minuty. Najpierw kolejny raz wykazał się przytomnością umysłu i zimną krwią. Odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym gości i podwyższył wynik na 3:0. Chwilę później było już 4:0 po bramce Jakuba Kamińskiego. Młody skrzydłowy wykorzystał podanie Ramireza. Asysta niemal identyczna jak ta w pojedynku z "Miedziowymi" z tą różnicą, że teraz podawał prawą a nie lewą nogą, co świadczy o jego wszechstronności.
Zapisz się do newslettera