Pomocnicy Lecha Poznań, Filip Marchwiński oraz Jakub Kamiński choć są dopiero na początku swojej drogi, zdążyli odpowiednio przedstawić się ekstraklasowej publiczności. - Uważam, że to kwestia czasu, żeby na stałe zadomowili się w pierwszym zespole i wzorem starszych kolegów wywodzących się z akademii stanowili o sile drużyny - przyznaje drugi trener Lech II Poznań, Przemysław Małecki.
16 grudnia 2018 roku. Nieco ponad kwadrans przed zakończeniem spotkania z Zagłębiem szesnastoletni Filip Marchwiński melduje się na boisku w Sosnowcu. Choć oczy kibiców oraz ekspertów zwrócone są właśnie ku niemu, swobodnie odgrywa futbolówkę w środku pola, rozgląda się dookoła, wbiega w pole karne i wykańcza akcję idącą lewą stroną - przywitanie z ekstraklasą godne talentu przepisywanego "Marchwie". Zaledwie pięć dni później szansę na znalezienie się kadrze meczowej na mecz Wisła Kraków - Lech Poznań ma rówieśnik pomocnika, Jakub Kamiński. I choć wtedy się nie udało, co się odwlekło, nie uciekło. Sztab szkoleniowy niebiesko-białych sporo uwagi poświęca młodzieży, odgrywającej coraz ważniejszą rolę w pierwszym zespole. Starszym kolegom chce dorównać wspomniany duet, którego nie trzeba nikomu przedstawiać, bo pomimo, że oboje są dopiero na początku drogi, wystarczająco dobrze zrobił to sami na ekstraklasowych boiskach.
- Obaj są - nie tylko ze względu na pozycje, na których występują - nieco innymi zawodnikami - mówi Przemysław Małecki, drugi trener Lech II Poznań, który w przeszłości współpracował z Marchwińskim oraz Kamińskim w młodzieżowych reprezentacjach Polski. - Filip to "talent czystej wody" i bardzo świadomy zawodnik. Swobodnie porusza się z piłką oraz wykazuje boiskową inteligencję na bardzo wysokim poziomie. Kuba to przykład pracusia. To, gdzie jest zawdzięcza przede wszystkim ciężkiej pracy. To piłkarz niezłomny, który uparcie dąży do realizacji celu. Obaj to uzdolnieni gracze, którzy byli czołowymi, wyróżniającymi się postaciami młodzieżowych reprezentacji Polski U-15 i U-17. To czysta przyjemność prowadzić takich zawodników- przyznaje.
Gdyby spojrzeć na sposób adaptacji obu zawodników w seniorskim zespole, to zupełnie inna historia. Staż Marchwińskiego w "jedynce" jest oczywiście dłuższy, lecz w ostatnim czasie to Kamiński mógł liczyć na częstsze występy. Stało się tak z kilku powodów: po pierwsze - konkurencja na pozycji numer dziesięć w Lechu Poznań bywa niezwykle zacięta; po drugie - pojawiły się sprzyjające - z perspektywy "Kamyka" - warunki, które umożliwiły mu debiut (Lech Poznań - Jagiellonia Białystok; przesunięcie Tymoteusza Puchacza na lewą obronę spowodowane kontuzją Volodymyra Kostevycha - przyp.red.), a kolejno grę (zastępował Roberta Gumnego na pozycji prawego obrońcy - przyp. red.) - Kuba zebrał więcej minut niż Filip, ale nie doszukiwałbym się tutaj jakichś głębszych wniosków. Sporo zrobiła tutaj sytuacja. Oboje płynnie jednak wchodzą do seniorskiej piłki, bo Filip również miał "wejście smoka", choćby w pamiętnym meczu z Legią Warszawa, w którym zdobył bramkę. Uważam, że to kwestia czasu, żeby na stałe zadomowili się w pierwszym zespole i wzorem starszych kolegów wywodzących się z akademii stanowili o sile drużyny - komentuje szkoleniowiec.
WYSTĘPY | BRAMKI | ASYSTY | MINUTY | |
---|---|---|---|---|
Filip Marchwiński | 13 | 3 | 0 | 428 |
Jakub Kamiński | 16 | 0 | 2 | 837 |
- Filip podchodzi do rywalizacji z optymizmem, bo jest bardzo ambitnym zawodnikiem - kontynuuje dawny selekcjoner reprezentacji młodzieżowej. Taka konkurencja - Darko Jevtić czy Dani Ramirez - może go tylko rozwinąć. Spoglądając na to przez pryzmat akademii - mając dwóch czy trzech takich zawodników na jedną pozycję, zawsze pozytywnie wpływało to na ich pracę. Wierzymy, że wkrótce jego pozycja będzie coraz mocniejsza. Kuba natomiast wszedł do seniorskiej piłki grając na innej niż nominalnej pozycji. Czas pokaże, jaka ta docelowa pozycja będzie, bo niejednokrotnie historia pokazywała, że ze skrzydłowego szybko może stać się bardzo dobrym, nowoczesnym, bocznym obrońcą. Najważniejsze, by stał się ważną postacią zespołu, a jestem przekonany, że poradzi poradziłby sobie na obu pozycjach. To pracowity zawodnik, który wiele wnosi do gry zarówno w obronie, jak i ataku. To siła Akademii Lecha Poznań, która przygotowuje zawodników dość uniwersalnie i wszechstronnie - przyznaje.
Proces - to słowo klucz w kontekście kształtowania zawodnika oraz wprowadzania go. Są etapy, na których błędy bywają niewybaczalne i przynoszą tragiczne skutki. Stąd czas i uwaga to czynniki kluczowe. - To młodzi zawodnicy, którzy potrzebują stabilizacji, by regularnie pokazywali swoje umiejętności w każdym meczu. Uważam, że proces szkolenia - taki, jaki mamy w akademii - to jedno, ale wprowadzenie takiego gracza do seniorskiego futbolu w takim klubie, jakim jest Lech Poznań to kolejny. To nie powinno działać na zasadzie pstryknięcia palca, wszyscy doskonale o tym wiemy. Za sprawą przemyślanego, systemowego działania możemy cieszyć się coraz większą liczbą wychowanków liczących się w pierwszym zespole. Młodym zawodnikom należy pomóc, wprowadzać ich stopniowo, by dorastali do roli liderów, a nie wrzucać na głęboką wodę - kwituje trener.
Zapisz się do newslettera