Po raz ostatni na Bułgarskiej gościłeś wiosną 2000 roku. Legia wygrała z Lechem 2:1 po bramce w 90 minucie, a kilka miesięcy później poznaniacy spadli z Ekstraklasy. Jak wspominasz mecze w Poznaniu?
- Na Lechu zawsze grało się bardzo fajnie. To zawsze były dobre widowiska, zarówno dla kibiców, jak i dla zawodników. Podczas meczów Lecha z Legią, atmosfera na Bułgarskiej jest gorąca, a gra stoi na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że w sobotę będzie podobnie.
W meczu z Lechem przyjdzie Wam zagrać przeciwko Robertowi Lewandowskiemu, obecnie najskuteczniejszemu zawodnikowi Ekstraklasy. Jako napastnik, jakbyś ocenił tego zawodnika?
- Robert mimo młodego wieku, już jest jednym z najlepszych polskich napastników. Pewnie kibice Lecha tego nie chcą, ale dla niego najlepiej byłoby, gdyby po sezonie wyjechał zagranicę i tam dalej się rozwijał. Gra na zachodzie, to jednak duży przeskok.
Wygraliście wydawało się przegrany mecz w Gdańsku. Czy uważasz, mecz na Traugutta był przełomowym dla Legii w tej rundzie?
- To się okaże dopiero po meczu z Lechem. Na Cracovii też wygraliśmy, choć wydawało się, że ten mecz przegramy. Miało to być dla nas przełom, a jednak potem nie szło. Wszystko zależy od sobotniego meczu, czy będziemy odpowiednio skoncentrowani. Jeśli w Poznaniu osiągniemy dobry wynik, wtedy będzie można powiedzieć, że spotkanie z Lechią było przełomowe.
Jak Wy podchodzicie do sobotniego spotkania? Czy jest to dla Was mecz, w którym ewentualna porażka przekreśla Wasze szanse na tytuł?
- Myślę, że ten mecz jeszcze o niczym nie przesądzi. W tamtym sezonie było podobnie, mieliśmy osiem punktów straty, którą potem udało się zniwelować. Teraz tracimy do lidera pięć oczek, ale sądzę, że losy mistrzostwa ważyć będą się do ostatniej kolejki. Takie mecze jak ten sobotni, to coś pięknego. Zagramy na ładnym stadionie, będzie dużo kibiców, świetna atmosfera i na pewno każdy da z siebie sto procent.
Zapisz się do newslettera