- Gra w pierwszym zespole Lecha Poznań była moim marzeniem od momentu, gdy trafiłem do akademii. Kiedy trener Djurdjević zainteresował się moją osobą, nie było się nad czym zastanawiać - mówi bramkarz Kolejorza, Karol Szymański. Po kilkuletniej przygodzie w niższych ligach golkiper latem zasilił szeregi pierwszej drużyny niebiesko-białych. Jak sam zastrzega, na tym jego ambicje się nie kończą.
Szymański urodził się w Szczecinku, ale aż do szesnastego roku życia związany był z Bałtykiem Koszalin. To z niego przyszedł do Akademii Lecha Poznań. - Graliśmy z Bałtykiem w Remes Cup, który wygraliśmy. Na tym turnieju trenerzy z akademii mnie wypatrzyli i niedługo po nim byłem już w akademii - opowiada z uśmiechem 25-latek, który przez dwa lata zakładał koszulkę z kolejowym herbem na piersi, by ostatecznie odejść do Lubuszanina Trzcianka. - Występowałem w juniorach, później w Młodej Ekstraklasie i czułem, że jestem blisko poważnej szansy, ale jak widać, przyszło mi na nią jeszcze trochę poczekać - mówi bramkarz.
W ubiegłych rozgrywkach lechita spotkał się z trenerem Ivanem Djurdjeviciem na trzecioligowych boiskach. Jego Polonia Środa Wielkopolska mierzyła się z rezerwami Kolejorza dwukrotnie i nie dała się pokonać ani razu. To właśnie po jednym z tych spotkań szkoleniowiec wyraził zainteresowanie graczem. - To była trochę inna sytuacja, trener Djurdjević zajmował się wtedy drugą drużyną Lecha i chciał mnie u siebie. Później jednak został szkoleniowcem pierwszego zespołu, a ja trafiłem do niego niedługo po nim. Kilka zapytań z niższych lig było, ale tak naprawdę nie wahałem się ani chwili. Taka szansa może pojawić tylko raz - podkreśla piłkarz.
Droga do kadry Lecha Poznań nie należała w przypadku Szymańskiego do najłatwiejszych. Od czasu, gdy opuścił szeregi akademii, zdążył reprezentować barwy dziewięciu klubów, na trzech różnych poziomach rozgrywkowych. Bramkarz nie ukrywa, że momentów zwątpienia nie brakowało. - Miałem różne myśli, czy to ma sens, czy nie zająć się czymś innym. Ostatecznie wziąłem się do roboty na całość i wszystko potoczyło się po mojej myśli - cieszy się lechita.
Aktualnie 25-latek walczy o swoją pozycję w pierwszej drużynie, występując w ligowych meczach ekipy rezerw, a rywalizacja z Jasminem Buriciem oraz Matusem Putnockym jest dla niego wymagająca. - Obaj ci bramkarze mają ogromne ligowe doświadczenie, znają doskonale ekstraklasę, a na tej pozycji jest to kluczowe - zaznacza zawodnik. - "Jasiu" charakteryzuje się świetną grą na linii, z kolei Matus dysponuje niesamowitym zasięgiem, który pozwala mu łapać teoretycznie nie możliwe do obrony piłki - dodaje z uznaniem golkiper.
Jedno marzenie już spełnił i jest członkiem kadry pierwszej drużyny Lecha Poznań, do czego dążył od niemal dziesięciu lat. To nie oznacza, że tym się zadawala. - Oczywiste, że stawiam przed sobą kolejne cele. Następny z nich? Wystąpić w tym zespole, najlepiej przy Bułgarskiej - kończy z uśmiechem Szymański.
Zapisz się do newslettera