ŁKS Łódź będzie pierwszym rywalem poznańskiego Lecha, z którym poznaniacy mieli okazję już mierzyć się tej wiosny. Na inaugurację rozgrywek Kolejorz zdemolował łodzian w Bełchatowie 5:0. Hattrickiem popisał się wówczas Artiom Rudnev.
Jednak ŁKS z początku sezonu, a ten dzisiaj to jakby dwa zupełnie inne zespoły. Wówczas szkoleniowcem łodzian był Andrzej Pyrdoł, który po klęsce z Lechem został zwolniony. Jego miejsce zajął Dariusz Bratkowski, jednak w czterech kolejnych meczach wywalczył tylko jeden punkt i podzielił los swojego poprzednika.
Kolejnym szkoleniowcem został Michał Probierz, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił grę łodzian. W siedmiu meczach za jego kadencji ŁKS wywalczył trzynaście punktów i opuścił strefę spadkową. Niestety dla łodzian Probierz otrzymał ofertę pracy z Arisu Saloniki i zdecydował się ją przyjąć.
W 13. kolejce łodzian wyjątkowo poprowadził Tomasz Wieszczycki. Pod jego wodzą ŁKS przegrał 0:4 z Ruchem Chorzów, ale już wcześniej było wiadomo, że Wieszczycki to tylko forma przejściowa. 7 listopada zastąpił go Ryszard Tarasiewicz, który w debiucie przegrał w Bełchatowie 0:3, a tydzień temu zremisował 1:1 z Jagiellonią.
- Nie da się ukryć, że ŁKS to już zupełnie inna drużyna niż ta, z która graliśmy w pierwszej kolejce. W tym sezonie miała już pięciu trenerów. Zmienił się także system gry. Na pewno Widzew łatwiej było scharakteryzować. Dodatkowo ŁKS wystąpi bez trzech podstawowych zawodników i trudniej przewidzieć, w jaki sposób zagrają - uważa II trener Lecha Poznań Mariusz Rumak.
Zapisz się do newslettera