W miniony weekend niecałe dwadzieścia godzin potrzebował sztab szkoleniowy trenera Dariusza Żurawia, by sięgnąć po komplety punktów zarówno w rozgrywkach Lotto Ekstraklasy, jak i na trzecioligowych boiskach. - To był intensywny okres i przyznam szczerze, że czuję się po nim trochę zmęczony, ale przy tym także bardzo szczęśliwy - mówi z uśmiechem obecny szkoleniowiec drugiej drużyny Lecha Poznań.
W sobotę tuż przed godziną dwudziestą przy Bułgarskiej zakończyło się starcie w ramach 16. kolejki Lotto Ekstraklasy, w którym Kolejorz pokonał Wisłę Płock 2:1. Już po kilkunastu godzinach, w niedzielę w samo południe, rezerwy niebiesko-białych walczyły o zachowanie pozycji lidera grupy II trzeciej ligi. W obu pojedynkach zespoły Lecha poprowadził trener Żuraw, z obu wychodząc zwycięsko.
Jak zapewnia opiekun rezerw, na drugim z meczów przebywał na ławce na własne życzenie. - W niedzielę nie musiałem być z drugą drużyną, ale bardzo chciałem. Raz, że w rezerwach zagrało sporo zawodników z pierwszego zespołu, a dwa, że ci chłopcy zasługiwali na to, żebym to ja siedział na ławce i ich poprowadził. Poprzeczka była zawieszona wysoko, więc tym bardziej szacunek dla nich, że zwyciężyli - opowiadał po zakończeniu spotkania z Bałtykiem Gdynia (1:0).
Szkoleniowiec przyznaje, że ubiegły weekend był dla niego intensywny, ale i satysfakcjonujący. - Potrafiliśmy zrobić coś pozytywnego w pierwszym zespole, udanie zakończyliśmy też rundę w drugim. To na pewno jeden z moich najprzyjemniejszych rozdziałów w Lechu. Cieszy przede wszystkim to, że w pierwszej drużynie udało się ruszyć sprawy w dobrym kierunku i zdobyć w niej cztery punkty - podkreśla trener Żuraw.
Teraz jego myśli krążą już głównie wokół ekipy, którą objął latem tego roku. Wraz z nią udało mu się wywalczyć fotel lidera swojej stawki, na którym rezerwy Kolejorza spędzą zimową przerwę między rundami. - Mamy tyle samo punktów, co Mieszko Gniezno, a w lidze spodziewam się walki między czterema - pięcioma drużynami do samego końca. Dlatego tym bardziej każdy punkt jest bardzo cenny, a w niedzielę zdobyliśmy ich trzy. Teraz pozostaje trochę odpocząć - uśmiecha się opiekun niebiesko-białych.
Zapisz się do newslettera