Poza tradycyjnymi pamiątkowymi zdjęciami i rozdawaniem autografów obrońca Lecha opowiedział trochę o sobie -Gdy pierwszy raz przyjechałem na testy, trener powiedział, żeby został i obejrzał sobie mecz z Zagłębiem. Zobaczyłem jaka jest atmosfera na Bułgarskiej i postanowiłem zostać. Przychodząc do Lecha straciłem trochę pieniążków, ale za to mogłem się poczuć piłkarzem. Miałem dość grania w Portugalii, gdzie czasami na mecze przychodziło po dwa może trzy tysiące ludzi. Przecież to skandal - opowiadał kibicom Djurdjević.
Lechita zdradził też kibicom swoje plany na przyszłość. - Gdy przychodziłem do Lecha wiedziałem, że szybko muszę nauczyć się języka. To podstawa wszystkiego, tu przecież gram, moja dziewczyna jest Polką, więc generalnie nie mam opcji, musze mówić po polsku. Szczerze mówiąc jestem już trochę zmęczony tymi moimi podróżami po Europie. W Poznaniu jestem szczęśliwy i myślę, że dobrze byłoby zakończyć karierę w Lechu - mówił lechita.
Od kibiców lechita w uznaniu za swoje poświęcenie na boisku otrzymał wyjątkowy prezent - Jest to replika szabli z Wojny Polsko-Bolszewickiej z 1921. Dla nas ludzi dla których Lech jest nie tylko hobby, ale sposobem na życie, Ivan jest w tej chwili największym wojownikiem w drużynie i lechitą. Dlatego postanowiliśmy wręczyć mu taki prezent, to pierwsze co nam przyszło do głowy - mówił Andrzej Rzyski z FC Gniezno.
- Zawsze bardzo fajnie jest spotkać się z kibicami, szczególnie tutaj w Gnieźnie, pierwszej stolicy Polski. Widać, że kibice są tu bardzo zaangażowani. Dostałem świetny prezent, ale ja jestem skromnym człowiekiem. Zamiast mówić, że jest taki i taki, wolę pokazać to na boisku - mówił już po spotkaniu Djurdjević.
Zapisz się do newslettera