Po raz drugi z rzędu piłkarze Lecha Poznań swoje spotkanie ligowe musieli rozgrywać w Lany Poniedziałek. W zeszłym roku Kolejorz w szczęśliwych okolicznościach zremisował 2:2 z Koroną w Kielcach. Tym razem poznaniacy nie pozostawili rywalowi złudzeń. W Szczecinie pewnie wygrali 2:0 z Pogonią.
- Był to jeden z tych meczów, które od samego początku do końca mieliśmy pod pełną kontrolą. Nie było nawet momentu by Pogoń przeważała, a my musielibyśmy grać chaotycznie, wybijając piłkę na oślep. Wiedzieliśmy jak i co mamy grać i to sprawiło, że Pogoń nie miała w tym spotkaniu za wiele do powiedzenia - uważa pomocnik Lecha Poznań Łukasz Trałka.
Wynik spotkania otworzył Marcin Kamiński, który znakomicie włączył się do efektownej, kombinacyjnej akcji ofensywnej i jeszcze lepiej ją wykończył. Fakt, że defensor Lecha był na minimalnym spalonym nie powinien mieć większego znaczenia. Choćby dlatego, że ofsajd był bardzo niewielki i zgodnie z zaleceniami FIFA w takiej sytuacji uprzywilejowana jest drużyna atakująca. Poza tym sędzia liniowy musiałby mieć w oczach znany z tenisowych kortów system Hawk-Eye, aby wychwycić pozycję spaloną Kamińskiego. - Chyba nikt nie spodziewał się, że środkowy obrońca włączy się do akcji ofensywnej. Dzięki temu rywal został zaskoczony, w jego obronie zabrakło jednego gracza, który miałby mnie kryć. Udało się to wykorzystać - opisuje sytuację z 28 minuty Marcin Kamiński.
Decydującym podaniem przy trafieniu Kamyka popisał się Łukasz Teodorczyk. Dla napastnika Kolejorza była to już 3 asysta w niebiesko-białych barwach. Teodorczyk wciąż jednak czeka na swoje premierowe trafienie w Lechu. Był tego bliski w 19 minucie, gdy po jego strzale głową piłka zatrzymała się na słupku. - Widziałem już piłkę w bramce i to było zgubne. Może mogłem się szybciej pozbierać i zareagować. Wówczas miałbym jeszcze szansę na dobitkę. Uznałem jednak, że piłka wpadnie do bramki, a tymczasem ku mojemu zaskoczeniu ona odbiła się tylko od słupka - żałuje pozyskany zimą z Polonii Warszawa napastnik Lecha Poznań.
Dobrą skuteczność z meczów międzypaństwowych potwierdził za to Aleksandar Tonew. Bułgar wrócił do Polski opromieniony hattrickiem w starciu z Maltą i asystą w meczu z Danią. W Szczecinie potwierdził, że jest naładowany dodatkową energią i w 48 minucie ustalił wynik spotkania. - W każdym meczu gram na 100 procent swoich umiejętności i daję z siebie wszystko. Nie ma znaczenia, czy to spotkanie jest rozgrywane przed reprezentacją, czy po powrocie z niej. Dobrze, że wygraliśmy. Teraz w piątek trzeba to powtórzyć i sięgnąć wreszcie po 3 punkty - dodaje po polsku bułgarski skrzydłowy Kolejorza.
Zapisz się do newslettera