- Chciałem uciekać od stresu i mobilizować się. Myślę, że to mi się udało - mówi Tymoteusz Klupś. Wychowanek Kolejorza w meczu z Wisłą po raz pierwszy znalazł się w wyjściowej jedenastce, a na boisku spędził niemal całe spotkanie.
Do tej pory na boiskach ekstraklasy rozegrał dziewięć minut. Cztery w spotkaniu z Pogonią, a dwa tygodnie później na pięć minut pojawił się w meczu z Legią. Prawdziwą szansę otrzymał w starciu z Wisłą Kraków, w którym pojawił się na boisku od pierwszej minuty. - To coś fantastycznego. Cieszę się z tego, bo to oznacza, że zasłużyłem na grę. Przez ostatnie kilka tygodni ciężko pracowałem, żeby zagrać od pierwszej minuty i to się udało - podkreśla 18-latek.
O tym, że znajdzie się w wyjściowym składzie dowiedział się w niedzielę. Już jednak kilka dni wcześniej na treningach Nenad Bjelica testował ustawienie, w którym ważnym elementem był Klupś. - Mogłem się spodziewać, że zagram - przyznaje Klupś, który ze swojej gry w meczu był zadowolony. - Miałem oczywiście gorsze momenty, ale nie było źle. W każdym meczu jest coś do poprawy i tak samo będzie po tym spotkaniu. Trzeba przeanalizować swoją grę, żeby wyeliminować błędy - dodaje.
W poniedziałkowym spotkaniu z Wisłą osiemnastolatek miał odpowiedzialne zadanie. Lechici w meczu z Wisłą zagrał na pozycji prawego wahadłowego. Kolejorz zdecydował się zagrać na trzech środkowych obrońców i dwóch wahadłowych. Te role pełnili Tomasik i Klupś. - Miałem już styczność z tą pozycją, więc to nie było nic nowego. Wynik pokazuje, że plan trenera przyniósł efekty. Wisła nie miała wielu sytuacji, więc to ustawienie było na pewno na plus - zaznacza młody pomocnik.
Podopieczni trenera Nenada Bjelicy po 30 minutach gry znaleźli się w trudnym położeniu. Przegrywali po bramce Carlitosa, ale dzięki hat-trickowi Gytkjaera odwrócili wynik spotkania i przełamali serię wyjazdową. - Cieszy to, że się podnieśliśmy. Po golu dla Wisły znaleźliśmy się w trudnym położeniu. Seria wyjazdowa, stracona bramka. Nie było łatwo. Szybko jednak wyrównaliśmy i poszliśmy za ciosem. To jest pozytywne i wierzę, że w przyszłości zaprocentuje - przyznaje Klupś, dla którego był to trzeci występ w ekstraklasie.
Młody lechita miał duży udział przy bramce na 3:1. To właśnie on rozpoczął akcję, która zakończyła się trzecim golem Gytkjaera. Klupś przejął piłkę Wiśle i chciał minąć Sadloka. Ten go faulował, ale futbolówkę przejął Majewski, który asystował przy bramce Duńczyka. - Nie widziałem tej akcji - śmiał się po spotkaniu skrzydłowy Kolejorza, który po zakończeniu meczu miał okazję do zaintonowania jednej z przyśpiewek. - Atmosfera w zespole jest ważna. Musimy się wspierać na boisku i poza nim - kończy wychowanek Lecha.
Zapisz się do newslettera