W ulewnym deszczu pracowali w niedzielne popołudnie piłkarze Kolejorza. Po raz kolejny podczas zgrupowania czekała ich ciężka praca fizyczna.
Pogododa w Belek załamała się. W czwartek i piątek mocno wiało, natomiast w sobotę lechici znów pracowali w świetnych warunkach. Świeciło słońce i było dość przyjemnie. Już wtedy jednak wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że nie jest to stan długotrwały. Prognozy pogody przewidywały, że w niedzielę będzie padać. Przewidywania meteorologów sprawdziły się.
- Zdecydowanie bardziej wolę pracę w takich warunkach, niż przy silnym wietrze, który mieliśmy kilka dni temu - przyznaje trener przygotowania fizycznego dr Martin Mayer. - Wszyscy widzieliśmy, że wiatr przeszkadzał w przeprowadzeniu zajęć. A gdy pada? Takie warunki możemy też spotkać w czasie meczu. Na stadionach wiatr nigdy nie jest duży, bo trybuny chronią murawę - dodaje.
Deszcz nie przeszkodził w żaden sposób w przeprowadzeniu niedzielnego treningu. Sztab szkoleniowy po raz kolejny zaaranżował ćwiczenia fizyczne, oczywiście poprzedzone rozgrzewką. Zawodnicy zostali podzieleni dwójkami i parami pracowali na czterech stacjach. Tym razem ich praca trwała nie 45 sekund. W takim czasie pracowali w środę, a w niedzielę wykonywali zadania w czasie trzy razy krótszym.
Tym razem jednak w dwóch z czterech stacji piłkarze pracowali z piłkami. Na pierwszej mieli ćwiczenie strzeleckie, w którym uderzali na bramkę zza pola karnego. Zanim jednak to zrobili musieli dryblingiem minąć "brazylijczyka". W drugim ćwiczeniu ich zadaniem było bieganie między słupkami w taki sposób, by utrzymali kontrolę nad piłkę. Po zakończeniu slalomu musieli jedynie skierować ją do hokejowej bramki.
Na kolejnych stacjach zawodnicy już jedynie biegali. Sztab szkoleniowy uważnie nadzorował ich bieg na torze z przeszkodami. Piłkarze biegali między słupkami i przeskakiwali nad płotkami ustawionymi w okręgu. Ostatnia stacja zdaniem wielu z nich był najbardziej wymagająca. Piłkarze pracowali w interwałach 5, 10 i 15 metrowych. Każdą z sesji wykonywali w piętnaście sekund.
Zapisz się do newslettera