Jeden z największych specjalistów w lidze od rzutów karnych. Nie jednak od ich wykonywania, ale od bronienia. Na dziesięć podyktowanych "jedenastek" Matus Putnocky obronił sześć. - Jeśli obronię to lubię rzuty karne - mówi bramkarz Kolejorza.
W materiale przygotowanych przez Ekstraklasa Live Park golkiper Lecha stwierdza, że rzut karny wcale nie jest loterią, a broniący powininien wiedzieć, gdzie skierowana zostanie futbolówka. - Ktoś może powiedzieć, że rzut karny to loteria, ale moim zdaniem, bramkarz ma duże szanse obronić "jedenastkę". Golkiper musi mieć wyczucie, gdzie piłkarz może uderzyć - zauważa Putnocky. - Myślę, że na zawodniku ciąży większa presja. Każdy patrzy na niego. Ja mogę obronić, ale nie muszę - dodaje.
32-latek należy do tej grupy bramkarzy, którzy na boisku nie krzyczą zbyt wiele do swoich kolegów oraz do abitrów. Szczególnie widoczne jest to przed próbą wybronienia rzutu karnego, kiedy Matus stoi na linii bramkowej patrząc w murawę. - Niektórzy bramkarze podchodzą do sędziego i protestują. Ile było przypadków, żeby arbiter zmienił decyzję? Bardzo mało. Ja chcę wykorzystać ten cały czas, by się skoncentrować - zapewnia Puto.
Co ciekawe, właśnie w spotkaniu Lecha Poznań z Legią Warszawa, sędzia Marciniak odwołał chwilę wcześniej podyktowany rzut karny. Po skorzystaniu z wideoweryfikacji okazało się, że Lasse Nielsen nie faulował Dominika Nagy i kilkanaście minut później Matus wspólnie z drużyną mógł cieszyć się nie tylko ze zwycięstwa, ale również z zachowania czystego konta.
Cały materiał o Putnockim możesz obejrzeć poniżej:
Zapisz się do newslettera