Jak pamiętasz drogę Lecha po Puchar Polski w 2004 roku?
- To na pewno była wyjątkowa droga, którą wspominam bardzo miło. Tym bardziej, że uwieńczona została sukcesem na boisku odwiecznego rywala, w Warszawie, co smakowało podwójnie.
Wówczas o rozstrzygnięciu decydował dwumecz. W pierwszym spotkaniu w Poznaniu Lech wygrał 2:0, a Ty miałeś udział przy jednej z bramek.
- Spory udział przy tych golach miała cała drużyna. Ale rzeczywiście bodajże akcja, po której padła pierwsza bramka została zainicjowana przeze mnie. Dołożyłem, więc jakąś małą cegiełkę od siebie do tego zwycięstwa.
Tobie triumf w krajowym pucharze smakował chyba szczególnie. Wprawdzie nie grałeś w drugoligowym Lechu, ale doskonale pamiętasz sezon, w którym Kolejorz żegnał się z Ekstraklasą. Sięgnięcie po drugie, co do ważności krajowe trofeum było jakąś rekompensatą za tamten okres.
- Pamiętam porażkę z Legią, tuż przed spadkiem. Przegraliśmy na Bułgarskiej 1:2 w bardzo nieszczęśliwych okolicznościach. W jakiś sposób przypieczętowało to naszą degradację. Finał w 2004 roku to był jakiś rewanż za to, co się stało. Poza tym mecze pomiędzy obiema drużynami zawsze wzbudzają duże emocje. Dlatego podeszliśmy do tego spotkania z dużą koncentracją i werwą.
Cała rozmowa z Pawłem Kaczorowskim w LechTV.
Zapisz się do newslettera