Michał Skóraś nie pojechał na zgrupowanie reprezentacji Polski ze względu na pozytywny wynik testu na koronawirusa, choć później okazało się, że jest zupełnie zdrowy. - Nie rozpamiętuję tego zbytnio. Jestem zadowolony, że mogłem w tym czasie w spokoju popracować przez te dwa tygodnie w klubie - mówi skrzydłowy Lecha Poznań.
Gracz Kolejorza miał wybrać się z kadrą do lat 21 do Hiszpanii na towarzyskie spotkania z Arabią Saudyjską U-20 (7:0) oraz Austrią (0:2). Nie mógł jednak polecieć, bo w sobotę po starciu z Jagiellonią Białystok (2:3) przeszedł test na obecność koronawirusa w organiźmie i okazało się, że wynik jest pozytywny. - Natychmiast poinformowałem kierownika reprezentacji oraz kierownika drużyny w klubie. Zostałem umówiony na powtórne badanie w poniedziałek. To oraz dwa kolejne dały wynik negatywny, ale już nie było szanse tego odkręcić. Decyzja w temacie kadry została podjęta, uznano że dla bezpieczeństwa lepiej żebym został. Tym bardziej że chłopacy wylatywali już następnego dnia - opowiada 21-latek.
- Nie rozpamiętuję jednak zbytnio tej sytuacji. Żalu nie było, wolałem skupić się na zadaniach do wykonania. Jestem zadowolony, że mogłem w tym czasie w spokoju popracować przez te dwa tygodnie w klubie - dodaje.
Skrzydłowy w Poznaniu miał okazję zagrać w towarzyskiej potyczce z drugoligowym KKS 1925 Kalisz (4:1). I ustrzelił hat-tricka. - Ten pierwszy tydzień był mocniejszy, jeśli chodzi o obciążenia, popracowaliśmy wtedy solidnie. Graliśmy też sparing, w którym wbiłem trzy bramki - przyznaje Skóraś, który ostatnio jest w dobrej formie, więc jeśli ją utrzyma to o kolejne powołania nie musi się martwić. Na pewno pomaga mu to, że nie ma żadnych problemów zdrowotnych. Jesienią w końcówce leczył poważną kontuzję kostki, a potem przyplątywały się jeszcze drobne urazy. Teraz w końcu złapał dobry rytm.
- Racja, jestem zdrowy, mogę trenować, dostaję też większą liczbę minut na boisku. To sprawia, że moja forma bardziej się ustabilizowała. Nie mam kłopotów zdrowotnych, więc też mogę dawać z siebie sto procent. Jeśli kontuzje będą mnie omijały, to jestem dobrej myśli co do swojej dyspozycji - opowiada.
Jasne, wyniki Kolejorza w ostatnim czasie nie są dobre. On sam jednak indywidualnie nie może narzekać. W starciu z Jagiellonią w końcu doczekał się swojego pierwszego ligowego gola dla Lecha. To sprawiło, że ciśnienie trochę zeszło. - Wiadomo, że to się tak mówi, że nie czuje się presji, że ważne tylko żeby zespół wygrywał. Ale jednak te statystyki indywidualne są istotne, potrzebuję asyst i bramek, bo z tego jestem rozliczany. Dlatego dobrze się stało, że mam już to pierwsze ligowe trafienie dla Lecha. Mogłem pójść za ciosem i przeciwko Cracovii też dołożyć gola, ale to była trochę taka sytuacyjna akcja, piłka było nieco za daleko i stąd uderzenie w słupek, ale najważniejsze, że była skuteczna dobitka. Niestety, wiemy że ten mecz skończył się dla nas fatalnie. Jeśli chodzi o liczby, to będę chciał ich dokładać jak najwięcej i w ten sposób pomagać drużynie - podsumowuje skrzydłowy.
Zapisz się do newslettera