- Sentyment do Jagiellonii będę miał zawsze. Spędziłem w Białymstoku trzy lata, więc trudno się dziwić, że tak jest - mówi przed piątkowym spotkaniem pomocnik Kolejorza Maciej Gajos.
Piłkarz mimo tego, że w Lechu gra od blisko roku jeszcze nie miał okazji wystąpić przeciwko swojej byłej drużynie. - Kilka tygodni po transferze graliśmy z Jagiellonią, ale złapałem uraz i nie wystąpiłem. Minął już blisko rok, a a jeszcze nie zagrałem przeciwko mojemu byłemu klubowi. Jagę darzę sympatią i czekam na ten mecz - przyznaje 25-letni zawodnik.
W poprzedniej kolejce Jagiellonia wygrała z Ruchem Chorzów 4:1. Ich rywale kończyli mecz w dziewiątkę. - Kartki jednak nie miały wpływu na wynik. Już w pierwszej połowie Jagiellonia dominowała na boisku i zasłużenie wygrała. Zawodnicy Ruchu dostali kartki przy stanie 3:1. Później bronili się, ale to nie miało wpływu na wynik - mówi Gajos, który jest rozczarowany początkiem sezonu w wykonaniu Lecha.
Ten po dwóch ligowych kolejkach ma na swoim koncie tylko jeden punkt. - Ligę chcieliśmy zacząć od zwycięstwa. Nie udało się. W drugim meczu przegraliśmy. Nie jest to wymarzony początek sezonu - przyznaje piłkarz. - We Wrocławiu wyglądało to dobrze. Mieliśmy kilka sytuacji. Z Zagłębiem było podobnie. Rywale wykorzystali swoje dwie sytuacje i wygrali. Przy odrobinie szczęścia te wyniki mogłyby być inne - dodaje.
Po raz drugi z rzędu poznaniacy zagrają z drużyną, która jest podbudowana ostatnim wynikiem. Zagłębie na Bułgarską przyjechało po zwycięstwie z Koroną i awansie w pucharach, a Jagiellonia po wysokiej wygranej z Ruchem. - Gdy się wygrywa to inaczej się podchodzili to wielu spraw. Pojawia sie pewność siebie. My gramy kolejny mecz u siebie. Nie ma co patrzeć na rywala. Trzeba zacząć punktować, żeby nie obudzić się za późno - podkreśla Gajos.
Zapisz się do newslettera