W Poznaniu rokrocznie są produkowane w ogromnych ilościach, bo na długo przed 11 listopada są już wyczekiwane przez mieszkańców, w Polsce ich smak jest bardzo dobrze znany i doceniany, a jak to wygląda w Europie? O wyjątkowości Rogali Świętomarcińskich w miniony czwartek mogli przekonać się pracownicy Rangers FC przy okazji meczu Ligi Europy. Opinie? Same pozytywne. Od kilku osób wiemy, że nasz poznański przysmak znalazł swoich fanów na Wyspach i jego przygoda w Szkocji nie zakończyła się na jednym kęsie.
W środę z samego rana rogale wyjechały z Cukierni Koperski prosto na poznańskie lotnisko Ławica. Stamtąd - wniesione na pokład przez pomocnika Kolejorza, Filipa Marchwińskiego - udały się w podróż do szkockiego Glasgow. Prawie dwa tysiące kilometrów, ponad dwie godziny lotu samolotem i w końcu dotarły! Najpierw zostały zabrane prosto do hotelu, gdzie musiały jeszcze trochę poczekać, by poznać Ibrox Stadium.
Jako pierwsi nasz poznański smakołyk mogli poznać przedstawiciele klubu Rangers FC. Efekt? Od pierwszego kęsa tego słodkiego wypieku usłyszeliśmy wiele pozytywnych komentarzy. Zanim uczestnicy meczu pojawili się na obiekcie (piłkarze oraz sztaby szkoleniowe), wyrobu cukierniczego spróbowali wszyscy stewardzi i pracownicy klubu obecni na stadionie. Na początku było widać zawahanie, bo taki wypiek widzieli po raz pierwszy, ale już po pierwszym ugryzieniu byli "kupieni", a na twarzach zagościł uśmiech. Wszak w taką deszczową pogodę, jaką mieliśmy w Glasgow, odrobina słodkości nikomu nie zaszkodzi.
Po przyjeździe zawodników swoje rogalowe pudełka otrzymali zawodnicy James Tavernier i Jermain Defoe, który wnieśli je kolegom do szatni, asystent trenera Gary McAllister oraz szkoleniowiec Steven Gerrard. I z pomeczowych relacji wiemy jedno: Rogale Świętomarcińskie znalazły swoich fanów w szkockim, bardzo deszczowym mieście. Ich smaku długo nie zapomną w Rangers FC i na pewno jeszcze nie raz wspomną naszą lokalną, tradycyjną słodkość.
Zapisz się do newslettera