Drugi zespół Lecha Poznań UAM pokonał Lipno Stęszew 4:1 w finale wojewódzkiego Pucharu Polski i tym samym zdobył swoje pierwsze trofeum w historii. - Bardzo się cieszymy, to duży sukces dla nas jako rezerw, które dopiero powstały. Jesteśmy młodą drużyną i pokazałyśmy, że potrafimy grać w piłkę - mówi Maria Wasiewicz.
Rezerwy Kolejorza w drodze do finału pokonały trzecioligową Słupczankę Słupca 2:1 oraz czwartoligową Kanię Gostyń 0:1. W decydującym spotkaniu lechitki zmierzyły się z Lipnem Stęszew. Faworytkami tego pojedynku były Niebiesko-Białe, które w tym sezonie biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki jeszcze nie przegrały.
- Czułyśmy, że jesteśmy faworytkami po tych wszystkich rundach. Wiedziałyśmy też, że Lipno będzie mocno nastawione, więc nie chciałyśmy być zbyt pewne siebie. Początek pokazał, że Lipno z nami powalczy, strzeliły nam pierwszego gola. Później przejęłyśmy kontrolę nad tym meczem, druga połowa kompletnie inna, udało się zdobyć trzy bramki. Myślę, że pokazałyśmy dominację. Cieszy to zwycięstwo i to, że udało się zdobyć ten puchar – opowiada kapitan Lecha Poznań UAM II.
Mimo optycznej przewagi lechitek, to gospodynie tego meczu wyszły dość nieoczekiwanie na prowadzenie za sprawą trafienia Martyny Szymankiewicz. Zespół prowadzony przez trenerkę Natalię Powchowicz wyrównał jeszcze w pierwszej połowie, kiedy piłkę do siatki z najbliższej odległości wpakowała Angelika Okupniak. Chwilę po zmianie stron piłkarki Kolejorza już prowadziły za sprawą gola Pauliny Sanockiej, która wykorzystała dośrodkowanie z rzutu rożnego. Kolejne dwie bramki zdobyła Łucja Teofilewska i to rezerwy Lecha Poznań UAM mogły cieszyć się ze zdobycia tego trofeum.
- Początek na pewno nerwowy, doszedł też stres, bo jesteśmy młodym zespołem. Grałyśmy swoje, ale błędy się pojawiły i z tego wynikła ta stracona bramka. Dużo dała nam rozmowa w szatni i to, że chciałyśmy bardzo wygrać ten mecz, pokazać, że to my jesteśmy lepsze i zasługujemy na to trofeum. I tak się stało. Ta druga połowa to było to co gramy zawsze. Może nerwy, ta cała otoczka i pewnie presja spowodowały te początkowe problemy, ale później wszystko poszło zgodnie z planem - stwierdza pomocniczka Niebiesko-Białych.
Najlepszą zawodniczką meczu została Maria Wasiewicz. 21-latka jak na kapitan przystało poprowadziła swój zespół do historycznego triumfu. - Jest to niesamowite wyróżnienie i jestem bardzo wdzięczna za to. Cała drużyna zapracowała na ten sukces i każda z dziewczyn zasługiwała na tę nagrodę. Wszystkie zawodniczki dały z siebie wszystko. Cieszę się, że mogę pomóc dziewczynom. Opaska kapitańska to duże wyróżnienie. Myślę, że zarówno w pucharze, jak i lidze pokażemy jeszcze na co nas stać - mówi Maria Wasiewicz.
Zapisz się do newslettera