Po ponad dwóch tygodniach przerwy do treningów z zespołem wrócił Mihai Radut. Decyzja dotycząca ewentualnego występu w piątkowym spotkaniu będzie należała do trenera Nenada Bjelicy.
Lechita urazu doznał przed drugim zimowym sparingiem. Podczas rozgrzewki poczuł ból w mięśniu przywodziciela. Uraz wykluczył go z treningów z zespołem podczas obozu. Rumuński skrzydłowy początkowo miał wrócić do gry po powrocie ze zgrupowania, ale okres rehabilitacji przedłużył się o kilka dni.
- Teraz czuję się znacznie lepiej. Zacząłem już treningi z zespołem. Mam nadzieję, że za kilka dni będę trenował na pełnych obrotach - podkreśla pomocnik. - W ostatnich dniach ćwiczyłem indywidualnie na siłowni, miałem też treningi biegowe. Z każdym dniem na coraz większej intensywności. Pracowałem też z piłką - dodaje.
Jeszcze w poniedziałek Radut trenował indywidualnie. We wtorek już jednak mógł dołączyć do zespołu, który jest w ostatnim etapie przygotowań do drugiej części sezonu. - Mihai trenuje z drużyną. Zobaczymy jak zniesie pełne obciążenia treningowe - podkreśla szef sztabu medycznego Lecha, prof. Krzysztof Pawlaczyk.
W piątek lechici zagrają z Bruk-Bet Termaliką. Na razie jednak nie wiadomo czy Radut będzie gotowy do gry w tym spotkaniu. - Nie wiem czy w piątek zagram. Wiele zależy od tego jak będę się czuł. Jeśli nie będę gotowy na sto procent, to mój występ nie ma sensu. Myślę, że będę gotowy do gry w kolejnym spotkaniu - zaznacza rumuński piłkarz.
Zapisz się do newslettera