O powrocie ze Szwajcarii, wprowadzaniu młodzieży oraz głodzie sukcesów rozmawiali na antenie Radia Poznań trener Dariusz Skrzypczak oraz rzecznik prasowy klubu, Maciej Henszel. Przedstawiciele Kolejorza byli gośćmi Krzysztofa Ratajczaka oraz Grzegorza Hałasika w poniedziałkowej audycji programu "Sportowa Arena".
Potrójny mistrz, dwukrotny zdobywca Superpucharu Polski oraz triumfator krajowego pucharu z blisko 300 występami z kolejowym herbem na piersi. Trudno o lepszą kandydaturę oraz postać będącą wzorem dla młodych zawodników Lecha Poznań niż Dariusz Skrzypczak. Angaż trenera do sztabu szkoleniowego Kolejorza oznaczał jego powrót do ojczyzny po blisko dwudziestopięcioletnim pobycie w Szwajcarii. - Czuję się tutaj wyśmienicie. Zawsze powtarzałem: jeśli mam wrócić do Polski, to tylko do Poznania. Były takie momenty, w których było blisko, lecz to nie był jeszcze ten czas. (…) Czekałem na telefon. Gdy rozmawiałem z prezesem Piotrem Rutkowskim, powiedziałem, że moja torba była spakowana od 2003 roku, kiedy zakończyłem karierę piłkarską. Byłem gotowy do przyjazdu tutaj - przyznaje szkoleniowiec.
Często poruszaną podczas audycji kwestią byli młodzi zawodnicy, stawiający coraz to poważniejsze kroki w pierwszej drużynie Lecha Poznań. W procesie ich wprowadzenia trener Skrzypczak odgrywa ważną rolę, za co dażony jest ogromną sympatią z ich strony.
- Będąc w Szwajcarii nauczyłem się jednej bardzo ważnej rzeczy: by w każdej sytuacji myśleć pozytywnie. Nawet, gdy nie idzie. Oczywiście, nie jest to coś, co przychodzi z dnia na dzień. To proces, który trwa latami. Na przestrzeni czasu oraz doświadczenia wiem, że jeśli ktoś robi coś z przekonaniem i chęcią czerpania z tego radości, jest na dobrej drodze, by osiągnąć sukces. Jak wielki? Każdy powinien na to pytanie odpowiedzieć sobie sam albo wyznaczyć pewną granicę. Mentalność jest ważna, ale nie tylko ona - przyznaje były reprezentant kraju.
Głód sukcesów wśród kibiców niebiesko-białych jest ogromny. Ich smak doskonale znany jest asystentowi trenera Dariusza Żurawia, o czym najlepiej świadczą przywołane na wstępie trofea. - Opuszczałem Poznań w momencie, w którym sukcesów nie brakowało. Będąc w Szwajcarii, obserwowałem, czy Lech wciąż znajduje się w czołówce. Pomimo upływu dwudziestu pięciu latach jestem przyzwyczajony do presji. Lech jest zobowiązany do tego, by grać o najwyższe cele. Nie zapomniałem tego uczucia. Chciałem tu wrócić i świętować jako trener przynajmniej to samo, co jako zawodnik. To mój cel, misja, którą chcę wypełnić. Gdy wychodzę na boisko wciąż czuję tego "ducha", adrenalinę. Wiem, że jestem w domu – przyznaje 52-latek.
W tabeli PKO Ekstraklasy panuje spory ścisk. Pomiędzy drugą Cracovią a siódmym Piastem Gliwice jest wyłącznie pięć punktów różnicy. Zespoły znajdujące się w tej strefie można by określić mianem grupy pościgowej. Na prowadzeniu umocniła się bowiem Legia Warszawa, do której poznaniacy tracą dziesięć "oczek" - Lecha stać na niespodziankę. Zespół postawił przed sobą pewne cele: zdobycie mistrzostwa oraz zwycięstwo w Pucharze Polski - i wciąż się tych celów trzyma. To ważne. Osoby, które mają cel są w stanie osiągnąć w życiu więcej. Widzę również postępy poczynane przez tych zawodników z dnia na dzień. Wystarczy porównać, jak ta drużyna wyglądała kilka miesięcy temu a teraz. Chłopacy są w stanie wiele zwojować na boisku i zaskoczyć - komentuje trener Skrzypczak.
Zapisz się do newslettera