Tymoteusz Puchacz, który formalnie od 1 lipca będzie piłkarzem Unionu Berlin i na mistrzostwach Europy reprezentuje jeszcze barwy Lecha Poznań, zaliczył swój czwarty mecz w reprezentacji Polski, a drugi na czempionacie Starego Kontynentu. Biało-czerwoni w sobotni wieczór sprawili sporą niespodziankę – zremisowali z Hiszpanią w Sewilli 1:1. Dzięki punktowi wciąż mają szansę na awans do fazy pucharowej, zdecyduje o tym środowe (godz. 18) starcie ze Szwedami.
Sytuacja w polskiej grupie jest w tym momencie następująca - liderami są Szwedzi, którzy mają cztery punkty, o jeden więcej od Słowaków, dwa tracą do nich Hiszpanie, a trzy Polacy, którzy zamykają stawkę. W środowy wieczór wyjdą jednak na murawę w rosyjskim Petersburgu, mając losy awansu w swoich rękach. A przecież jeszcze w momencie pierwszego gwizdka sędziego w sobotę wiedzieli, że porażka sprawia, że definitywnie żegnają się z turniejem. I przez kilkanaście minut faktycznie byli poza burtą - w 25. minucie Alvaro Morata zdobył bowiem bramkę dla gospodarzy.
Wynik 1:0 utrzymał się do przerwy, choć krótko przed nią strzał w słupek oddał Karol Świderski, a piłkę przejął jeszcze Robert Lewandowski, który jednak uderzył prosto w bramkarza. Kapitan biało-czerwonych zrehabilitował się jednak w pełni dziewięć minut po przerwie, kiedy kapitalnie uderzył głową po dośrodkowaniu Kamila Jóźwiaka, wychowanka Kolejorza, który teraz jest piłkarzem angielskiego Derby County. Chwilę później Hiszpanie nie wykorzystali rzutu karnego, później było momentami bardzo nerwowo pod własną bramką, ale ostatecznie ekipa Paulo Sousy wyszarpała punkt i pozostaje w grze!
Na murawie w Andaluzji znów było kilku graczy wychowanych przy Bułgarskiej, jeden z nich wciąż formalnie jest lechitą. To Tymoteusz Puchacz, który zaliczył swój czwarty mecz w narodowych barwach. Zadebiutował krótko przed mistrzostwami Europy, zaliczył wówczas dwa sparingi. Na początku turnieju zasiadł na ławce rezerwowych przeciwko Słowacji (1:2). Pojawił się wówczas na boisku na ostatnie siedemnaście minut, kiedy Polacy gonili wynik. Wówczas głównie dbał o ofensywę. Teraz, grając jako lewy wahadłowy, musiał natomiast skupić się przede wszystkim na bronieniu dostępu do własnej bramki. Od portugalskiego selekcjonera dostał szansę od pierwszej minuty i przebywał na placu gry do końcowego gwizdka.
Decydujące starcia grupy E w środę o godzinie 18. Polacy w Petersburgu będą rywalizować ze Szwedami, z kolei Hiszpanie podejmować będą w Sewilli Słowaków.
Zapisz się do newslettera