2008-01-24 00:00 krzyż

Przypadki Światowida - Sylwetka Ivana Djurdjevića

Jeden z największych sukcesów transferowych Lecha nazywa się Djurdjević. Przez ostatnie miesiące zmagał się z urazem barku. Dziś coraz większymi krokami powraca do normalnych treningów. Każdy kibic Lecha zauważył już jak wiele znaczy dla zespołu. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że ma za sobą piłkarskie sukcesy w Portugalii, czy Hiszpanii.

Gdy tylko latem trafił do Poznania, błyskawicznie wywalczył sobie niepodważalne miejsce w defensywie. Niedługo później stał się jej filarem, a pod nieobecność Bartosza Bosackiego w oczach wielu wyrósł na lidera trzeciej linii. Od samego początku duże nadzieje z jego występami wiązał trener Smuda. Obserwatorzy częstokroć podchodzili z dystansem do tego transferu - ot jeden z wielu Serbów, sprowadzonych na polskie boiska. Sam jest skromny i nie w głowie było mu wywoływanie medialnego szumu. Wolał pouczyć się języka polskiego w zaciszu swojego mieszkania lub podczas organizowanych przez klub lekcji.

Kontrakt z Lechem podpisał w trudnej dla siebie sytuacji. Miał właśnie wrócić na boisko po straconym sezonie 2006/07, ponieważ jesienią uległ poważnej kontuzji kolana. Sam nie był pewien, czy nie zawiedzie, bo taki moment dla piłkarza zawsze jest trudny.

Urodził się w Belgradzie w 1977 roku. Cała ta przygoda rozpoczęła się w 1985 roku, kiedy miał 8 lat. Wstąpił wówczas do szkółki FK Vożdovac Belgrad - klubu który na Bałkanach coś znaczy. Przez kilka lat seniorzy występowali w ekstraklasie, a dopiero zimą 2007 zostali z niej relegowany. Ale nie dlatego Ivan właśnie tam rozpoczął swoje piłkarskie wojaże. Zadecydowały względy lokalizacyjne, bo wychował się właśnie w dzielnicy Belgradu - Vożdovac. Na własnym podwórku" występował wiele lat - prawie całą swoją młodość. Szło mu całkiem nieźle, czym zwrócił na siebie uwagę przedstawicieli innych klubów ze stołecznego miasta.

Jeszcze jako junior trafił do zespołu młodzieżowego potężnej Crvenej Zevzdy Belgrad. Nie zabawił tam jednak długo, bo nie zaangażowano go do pierwszego zespołu. Poszukał sobie nowego pracodawcy, ponieważ chciał jak najszybciej zacząć występy zawodowe. Nie miał z tym dużych problemów, gdyż w lidze juniorów wyróżniał się swoimi umiejętnościami. Ale Crvena Zevzda miała zawodników na podobnym poziomie pod dostatkiem. Trafił do FK Zvezdara Belgrad - klubu z sąsiedniej dzielnicy. Tam podpisał już pierwszy profesjonalny kontrakt. To był całkiem niezły start, bowiem udało mu się przebić w zespole drugoligowym, a więc ominęła go tułaczka po niższych ligach, która często spotyka młodych adeptów futbolu. Z drugiej strony zanim trafił do najwyższej klasy rozgrywek, miał przetarcie na jej zapleczu.
- Nie chodziłem do żadnej sportowej szkoły. Zainteresowanie futbolem zrodziło się niezależnie i wypłynęło z mojej inicjatywy - opowiada Ivan Djurdjević. - Edukację zakończyłem po szkole średniej, ponieważ w 1996 roku byłem już profesjonalnym zawodnikiem i nie miałem czasu na dalszą naukę. Po prostu wybrałem piłkę nożną. Ale nie miałem trudności z tym wyborem.

Po pół roku przeniósł się już do drużyny ekstraklasy - FK Rad Belgrad, który jednak dziś gra w II lidze. Ale wtedy walczył w rozgrywkach o mistrzostwo i to nic że bronił się przed spadkiem. Pierwszy sezon w ekstraklasie w życiu Ivan zakończył wraz ze swoim zespołem na 9. miejscu. Warto dodać, że w rozgrywkach brało udział... 12 zespołów. Dlatego na pewno nie był to żaden sukces dla niespełna 20-letniego zawodnika. Zresztą do składu nie wszedł przebojem. Zaliczył jedynie 9 meczów przez rok.
- Znacznie lepszy był sezon 1997/98, w którym grałem już we wszystkich spotkaniach, a w większości w wyjściowej jedenastce - wspomina Ivan. - Finiszowaliśmy w czołówce - na piątej lokacie. Ja jednak odszedłem z Radu już zimą.

Wyjechał do Hiszpanii. Miał niespełna 21 lat i chciał coś w piłce osiągnąć. Oferta z CD Ourense wydawała się być z tych nie do odrzucenia.
- Zdecydowałem się na przeprowadzkę, bo jak wiadomo piłka serbska nie stoi na najwyższym poziomie - przyznaje Djurdjević. - Hiszpania to kraj, w którym futbolem się żyje i naprawdę dużym przeżyciem jest tam występować na ligowych boiskach.
Niepomierny wpływ na to miała z pewnością jego gra w reprezentacji młodzieżowej Jugosławii U-21, dzięki której został zauważony. Jak sam przyznaje - początki w obcym kraju nie były dla niego łatwe. Kiedy opuszczał rodzinny Belgrad, był przecież bardzo młody.
- Podpisując kontrakt z CD Ourense sam rzuciłem się na głęboką wodę. To był przecież mój pierwszy klub poza Belgradem, a od razu oddaliłem się o około 2000 kilometrów od domu. Byłem ciekawy świata. Chciałem zobaczyć inny kraj, kulturę. Zupełnie inną piłkę. Sprawdzić samego siebie. To jest w piłce najlepsze.
Życie w Serbii w drugiej połowie lat 90. również nie było łatwe. W kraju ogarniętym wojną, znajdującym się w bardzo trudnej sytuacji politycznej, nie jest łatwo funkcjonować.
- Wiąże się to zawsze z określonymi problemami dla całego społeczeństwa - opowiada Ivan. - Problemy ekonomiczne dotykały każdego z osobna. Trudno było o pracę, pieniądze. Również moi rodzicie mieli z tym problemy. Bogactw na pewno nie zaznałem w moim rodzinnym kraju.
Mimo tego zawsze chciał trenować. Miał wielką determinację i nie zważałem na takie przeszkody losu. W końcu futbol to nie taka droga gra.
- Trzeba mieć buty, piłkę i ochotę - nic więcej. Tylko wola decyduje o tym, co się robi. Bardzo chciałem zostać profesjonalnym piłkarzem i nic nie było w stanie mnie zatrzymać - ani wojna, ani niedostatek. Uważam, że ten krok w moim życiu postawiłem w dobrą stronę.

Wylądował w Seguda Division. To miało bardzo duże znaczenie dla jego dalszej przyszłości. Dziś CD Ourense występuje w rozgrywkach Seguda B, czyli odpowiedniku polskiej trzeciej ligi. Ale wówczas Djurdjević pomagał klubowi w walce na zapleczu ligi, uważanej przez niektórych za najlepszą na świecie. Z miejsca przebił się do podstawowego składu klubu, który przeżywał właśnie najlepsze momenty w swojej historii. Przez dwa i pół roku wybiegł na boisko 56 razy, zdobywając pokaźną jak na obrońcę liczbę sześciu goli. Seguda Division mocno penetrowane jest przez scoutów z najwyższych klas rozgrywkowych zarówno Portugalii jak i Hiszpanii. Toteż niezłych występach trafił do ekstraklasy. Portugalskiej. Po pewnym czasie przyjął nawet obywatelstwo tego kraju, którym również legitymuje się do dziś.

SC Farense nie był może ligowym tuzem, ale szybko udało się tam Ivanowi zaaklimatyzować i przebić do wyjściowego składu. W pierwszym sezonie w 29 meczach zdobył aż 5 goli. W drugim 4.
- To był najlepszy okres strzelecki w mojej karierze. Jednak SC Farense miało duże kłopoty. Pierwszy sezon zakończyliśmy na 13. miejscu w tabeli. W sezonie 2001/02 nie było już dla nas ratunku. Spadliśmy do drugiej ligi. Ja po tym sezonie opuściłem zespół.
A klub popadł w głęboką otchłań niższych dywizji, z której nie wykaraskał się do dziś. Jego indywidualne występy były jednak pozytywne, stąd też sprowadziła go dobrze znana polskim - i nie tylko - kibicom Vitoria Guimaraes. Tam budowano silną drużynę.
- Vitoria to moim zdaniem podobny klub podobny do Lecha - wypala Djurdjević. - Guimaraes w przeszłości było stolica Portugalii. Tak jak Poznań. W dodatku kibice tego klubu również są tak wierni jak ci w stolicy Wielkopolski i aspirują do miana najlepszych w kraju. Bardzo mi się tam podobało, tak jak i teraz w Poznaniu - przyznaje z uśmiechem.
Na północy Portugalii występował do 2005 roku, jako podstawowy zawodnik. Trzyletni okres gry w Vitorii zakończył z dorobkiem 83 ligowych występów. Nie obyło się bez sukcesów. W 2003 roku drużyna zajęła 4. miejsce, natomiast po nieudanym sezonie, w 2005 znów wróciła do czołówki, plasując się na miejscu 5.

Wówczas przeprowadził się do Lizbony, gdzie zatrudnił go CFO Belenenses. W sezonie 2006/07 pojawiły się poważne problemy. Nabawił się kontuzji kolana, która wykluczyła go z jakichkolwiek treningów na pół roku, a w efekcie cały sezon był zmarnowany.
- Wtedy też opuściłem Portugalię. Trafiłem do Lecha Poznań - opowiada. - Po tej kontuzji nie ma już śladu, za to przydarzyła się inna. Ale zaraz wszystko będzie już w porządku. Cieszę się, że znalazłem się w tak fajnym klubie. Wszak lubię grać o najwyższe cele.

Następne mecze

Niedziela 22.09 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Śląsk Wrocław
Czwartek 26.09 godz.17:00
Resovia
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory