- Przed wszystkim to był bardzo ciężki sezon. Po zdobyciu mistrzostwa wszyscy spodziewają się, że w kolejnym sezonie będzie tak samo. Po drugie, gdy przychodziłem Lech był na czternastym miejscu. Sytuacja drużyny była bardzo ciężka. W takich momentach zmiana trenera wiąże się również ze zmianą filozofii gry czy treningów. Niemniej od kiedy przyszedłem widzę postęp w każdym aspekcie. Przegraliśmy sześć meczów, których przegrać nie powinniśmy. Jeśli jednak przeanalizujemy wszystko dogłębnie to okaże się, że w pierwszych 10 meczach drużyna przegrała 5. Za mojej kadencji w pozostałych 20 natomiast sześć. Jak wyciągniemy średnią punktową z 20 meczów pod moją wodzą to z tym dorobkiem punktowym w całym sezonie zakończylibyśmy go na drugim miejscu. Doszliśmy do 1/16 LE, zagraliśmy też w finale PP. Z czysto piłkarskich względów ta drużyna z tygodnia na tydzień prezentuje się lepiej. Przygotowaliśmy sobie bardzo solidną bazę, a teraz musimy zrobić kolejny przeskok tak by nasza praca przełożyła się na wyniki.
Sezon został przegrany przede wszystkim w meczach wyjazdowych. Gdzie leży przyczyna tak słabych wyników właśnie w tych spotkaniach?
- Uważam, że podstawowym czynnikiem była psychika. By wygrywać na wyjeździe trzeba dać z siebie 100 procent i jeszcze coś dodatkowo. Nam tego zabrakło. Oprócz tego spotkań równie bardzo żałuje, ze nie potrafiliśmy wygrać meczów na własnym boisku, ze Śląskiem Wrocław czy GKS-em Bełchatów. Momentami brakowało nam sportowej złości i myślę, że to jest główna przyczyna. Pewnym wytłumaczeniem jest, iż w pewnym momencie brakowało nam klasycznego napastnika. Wobec kontuzji Rudnevsa tej odpowiedzialności za regularne zdobywanie bramek nie wzięli na siebie ani Ubiparip ani Ślusarski.
Cała rozmowa z trenerem Jose Mari Bakero w LechTV.
Zapisz się do newslettera