Najbliższy ligowy rywal drugiej drużyny Lecha Poznań przywodzi na myśl kibicom Kolejorza w pierwszej kolejności pewnie wygrany przez Kolejorza dwumecz w ramach Pucharu Polski w 2015 roku. Od tego momentu Znicz Pruszków zdążył zaliczyć krótką wizytę na zapleczu ekstraklasy, by powrócić do drugiej ligi, gdzie obecnie pełni rolę solidnego średniaka.
Wspomniany awans do Nice pierwszej ligi pruszkowianie wywalczyli latem 2016 roku. Niespełna dwanaście miesięcy później ekipa z Mazowsza spadła na najniższy krajowy szczebel, na którym zajmowała kolejno trzynaste (sezon 2017/18) oraz ósme miejsce (2018/19). W minionej kampanii Znicz dysponował drugą najgorszą obroną w całej stawce, ponieważ w 34 meczach stracił aż 60 bramek. Pewny ligowy byt podopieczni trenera Andrzeja Prawdy zapewnili sobie głównie dzięki dobrej postawie w delegacjach, z których przywieźli 20 punktów, co było piątym najlepszym wynikiem w całej drugiej lidze. Najlepszym strzelcem tej ekipy został w tych rozgrywkach autor ośmiu trafień, Paweł Tarnowski, który w przeszłości w barwach Jagielloni Białystok, Polonii Warszawa oraz Podbeskidzia Bielsko-Biała rozegrał w ekstraklasie blisko trzydzieści spotkań.
Tuż za jego plecami uplasował się zdobywca siedmiu bramek, Marcin Bochenek, który ustawiany jest na… prawej obronie. A trzeba przy tym zauważyć, że wykonawcą rzutów karnych nie był. Płynnie przechodząc do trwającej kampanii, to właśnie defensor jest jednym z trzech piłkarzy, którzy spędzili każdy mecz w pełnym wymiarze czasowym. Obok niego takim rezultatem mogą pochwalić się sprowadzony z Podhale Nowy Targ słowacki obrońca, Peter Drobnak, a także będący młodzieżowcem bramkarz, Bartłomiej Gradecki. Niemal podobnie wygląda to w przypadku doświadczonego napastnika, Dariusza Zjawińskiego, który wraz z Pawłem Moskwikiem są najskuteczniejsi w zespole z Mazowsza. Obaj pokonywali golkiperów rywali solidarnie po cztery razy.
Ten sezon przyniósł dotychczas Zniczowi niemałą huśtawkę nastrojów. Po pięciu kolejkach uzbierał on taką samą liczbę punktów, co lider stawki, a po ośmiu seriach spotkań samemu mógł patrzeć przez tydzień na resztę drużyn z góry. Ostatnie cztery starcia przyniosły tej drużynie jednak po dwie porażki oraz remisy, co poskutkowało spadkiem na dziewiątą lokatę. Trzeba jednak zauważyć, że w perspektywie ma ona zaległy pojedynek z Garbarnią Kraków.
Mówi się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale do tego przysłowia postanowił - jak pokazuje historia słusznie - nie stosować się wspomniany wyżej szkoleniowiec Prawda. Pierwszy raz objął pruszkowian w lipcu 2016 roku, by po blisko czterech miesiącach (jedenastu meczach) pożegnał się z tą ekipą. Kwiecień 2017 roku przyniósł mu powrót do tego zespołu aż do zakończenia trwających rozgrywek (czerwiec 2017 roku). Minęło dwanaście miesięcy i 68-latek zameldował się na ławce naszego najbliższego rywala po raz kolejny. Od tego momentu poprowadził go w 33 spotkaniach, a w tym okresie notuje swoją najwyższą średnią punktową wynoszącą 1,30 "oczka" na kolejkę.
Zapisz się do newslettera