Działaniu akademii RasenBallsport Lipsk przyglądali się w niedzielę przedstawiciele Akademii Kolejorza. Wizyta w Saksonii była doskonałą okazją do zebrania doświadczeń w kontekście dalszego rozwoju poznańskiej szkółki piłkarskiej.
Akademia grającego w niemieckiej Bundeslidze klubu jest jedną z najnowszych placówek, która szkoli młodych zawodników. Poznańska akademia planuje z kolei w najbliższym czasie rozbudowę infrastruktur. - Do Lipska pojechaliśmy, by podpatrzeć rozwiązania zastosowane przy budowie akademii, które warto u nas wdrożyć. Chcieliśmy też zapytać o ewentualne trudności, z którymi zmierzyli się w Lipsku przy rozwoju ośrodka. Chodzi nie tylko o rozwiązania techniczne dotyczące budowy ośrodka, ale też o pracę z dziećmi. Wizyta w akademii RB Lipsk była doskonałą okazją do tego, by zobaczyć jak Niemcy radzą sobie z łączeniem obowiązków szkolnych z treningami - mówi Hubert Nowacki, specjalista do spraw sportu poznańskiej akademii.
Klub z Lipska na budowę szkółki piłkarskiej wydał 35 milionów euro. Mimo gigantycznych środków przeznaczonych na powstanie ośrodka, przedstawiciele akademii Kolejorza zauważyli kilka podobnych rozwiązań. Przede wszystkim dotyczą one systemu szkolenia. - Jadąc tam, zobaczyliśmy wiele metod szkoleniowych, które my stosujemy. Na przykład system połączenia szkoły z treningami. Oni podobnie jak my, najpierw wysyłają młodzież na kilka lekcji, następnie na trening i potem zawodnicy znów wracają do szkoły. Warte uwagi jest również to, że gracze pierwszego zespołu mają w tym kompleksie swoje pokoje, więc między treningami mogą w nim odpoczywać. Gdy wrócą z meczu w nocy mają możliwość przenocowania w ośrodku. To zrobiło na nas spore wrażenie - zaznacza Nowacki.
Główna różnica pomiędzy obiema akademiami polega na bliskim kontakcie juniorów z piłkarzami pierwszej drużyny wicemistrza Niemiec. Kompleks, w którym zlokalizowana jest akademia, jest jednocześnie ośrodkiem treningowym pierwszej drużyny. Ta ma w jednym z budynków wydzieloną strefę, która jestt oddzielona szybą od reszty ośrodka. Mimo to młodzi zawodnicy mogą podglądać graczy, którzy na co dzień występują na boiskach Bundesligi, a we wrześniu zadebiutują w barwach RasenBallsport Lipsk w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W przypadku Kolejorza wygląda to zupełnie inaczej. Pierwsza drużyna Lecha na co dzień trenuje przy Bułgarskiej, z kolei zawodnicy z akademii swój ośrodek mają zlokalizowany w oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów od Poznania, we Wronkach.
Niemcy od początku przygody z piłką stawiają na wybieganie oraz wytrzymałość, która ma pomóc w zdominowaniu rywala w trakcie trwania spotkania. Dzięki temu styl gry młodych Niemców polega na stosowaniu szybkiego pressingu. - Niemcy bardzo mocno stawiają na przygotowanie fizyczne. Na najniższym poziomie swojego ośrodka mają specjalną bieżnię, na której co pięć metrów zostały ustawione fotokomórki. Takie systemy pomagają w przygotowaniu testów szybkościowych oraz wytrzymałościowych. Polacy nie ustępują Niemcom pod względem technicznym, śmiem również twierdzić, że kultura gry zespołów akademii jest wyższa. Jednak Niemcy przez cały czas stosują bardzo wysoki pressing. My koncentrujemy się na rozwoju jednostki. Niemcy kierują uwagę głównie w stronę drużyny. Już w tak młodym wieku potrafili skupić się na naciskaniu rywala przez całe spotkanie oraz na kryciu strefowym - zauważa uczestnik wyjazdu do Lipska.
Wyjazd przedstawicieli Akademii Lecha Poznań nie był pierwszym tego typu w obecnym sezonie. Na początku sierpnia, przy okazji meczu pucharowego pierwszej drużyny z FC Utrechtem, dyrektor sportowy Akademii Lecha Poznań, Tomasz Rząsa wraz z Hubertem Wędzonką odwiedzili akademię Feyenoordu Rotterdam. - Nasza akademia będzie podpatrywała rozwiązywania w innych ośrodkach w Europie, jak to wygląda, abyśmy mogli wprowadzać jak najlepsze metody w rozwoju naszych młodych zawodników. Jednak po tym wyjeździe do Lipska mogę stwierdzić jasno, że Akademia Lecha Poznań nie ma się czego wstydzić - kończy Nowacki.
Zapisz się do newslettera